Ruszył proces dotyczący transferu Neymara. Piłkarzowi grozi wiezienie.
W poniedziałek rozpoczął się proces sprawdzający prawidłowości związane z transferem Neymara z Santosu do FC Barcelona. Oskarżenia dotyczą oszustw i korupcji. Brazylijczyk w sądzie powiedział, że nie uczestniczył w negocjacjach przy tej transakcji. – Podpisuję wszystko, co ojciec każe mi podpisać.
W lipcu 2013 roku Neymar przeszedł za 88 mln euro z brazylijskiego Santosu do Barcelony. Przy tym transferze uczestniczyli krewni Brazylijczyka, a z ramienia klubu prezydent Sandro Rosell. Po latach sąd sprawdza, czy w tej transakcji nie doszło do żadnego oszustwa i korupcji.
– Mój ojciec zawsze się zajmował tymi sprawami i zawsze będzie. Nie brałem udziału w negocjacjach. Podpisuję wszystko, co on ojciec każe mi podpisać. Gra dla Barcelony zawsze była moim marzeniem, marzeniem z dzieciństwa – mówił przed sądem piłkarz PSG. Z kolei jego ojciec zeznał: – Naszą intencją było przygotowanie dla niego planu kariery w Europie, który mieliśmy już ustalony. A wiedząc o jego marzeniu, by grać dla Barcelony, podpisaliśmy z nimi tę priorytetową umowę.
Brazylijska firma DIS, która zgłosiła tę sprawę do sądu, chce dla Neymara kary pięciu lat więzienia, podczas gdy hiszpańscy prokuratorzy starają się o karę dwóch lat więzienia i 10 mln euro grzywny dla piłkarza. Chcą również pięcioletniej kary więzienia dla Rosella i 8,4 mln euro grzywny dla Barcelony. Dlatego, że ich zdaniem Santos i FC Barcelona przed dokonaniem transferu dogadały się z piłkarzem oraz jego rodzicami w celu utajnienia jego rzeczywistej wartości. DIS uważa, że kwota transferu, która wynosiła nieco ponad 57 mln euro, została zaniżona o 25 mln euro.
Prezes Realu Madryt Florentino Perez, który został wezwany w charakterze świadka, powiedział sądowi, że jego klub zaoferował Santosowi 45 mln euro w 2011 roku i 36 mln euro w 2013 roku, aby podpisać kontrakt z Neymarem, ale zawodnik zamiast Realu wybrał Barcelonę.