Polska gospodarka dogania niemiecką, ale coraz wolniej.
W krótkiej perspektywie naszą gospodarkę czeka nieco turbulencji – oceniają ekonomiści. Niejasna jest sytuacja budżetowa, mamy słabnący i niski wzrost gospodarczy oraz niepewność co do odbicia inflacji. Mimo to Polska dogania gospodarki rozwinięte, takie jak Japonia lub Niemcy.
Zdaniem Krzysztofa Piecha, profesora Uczelni Łazarskiego i zarazem autora raportu „Bilans Otwarcia 2023”, mimo nie najlepszej końcówki 2023 roku prognozy gospodarcze dla Polski na 2024 rok generalnie są dość korzystne.
– To, co się udało wypracować polskiej gospodarce w ostatnich latach, to świetna pozycja polskiego eksportu. Mieliśmy przez długie lata problem z deficytem handlu zagranicznego, a od kilku lat odnotowujemy nadwyżkę – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Krzysztof Piech, profesor Uczelni Łazarskiego.
Obroty towarowe handlu zagranicznego w okresie styczeń–październik 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 1349,8 mld zł w eksporcie oraz 1301,2 mld zł w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 48,6 mld zł, podczas gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 78,8 mld zł. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 1,2 proc., a import spadł o 7,9 proc.
– Co jeszcze jest ciekawe, szczególnie dobrzy jesteśmy w eksporcie usług, to jest bardzo mało znana kategoria. Usługi biznesowe, informatyczne, ale też transportowe – wszystkie one dają nam jedno z najwyższych miejsc na świecie. Jesteśmy w pierwszej dziesiątce największych eksporterów usług na świecie, co jest bardzo dobre dla naszej gospodarki, bo oznacza wysokie marże i wysokie zarobki dla naszych firm – mówi ekonomista.
W ciągu ostatnich 17 lat Polska zwiększyła eksport usług ponad pięciokrotnie (do 96 mld dol.). W roku 2021 Polska znajdowała się na trzecim miejscu w UE i siódmym na świecie pod względem nadwyżki w handlu usługami.
– Mimo że mamy bardzo dobre trendy w ostatnich latach, niestety końcówka 2023 roku nie była najkorzystniejsza. Słabnący wzrost gospodarczy, słabnące tempo wzrostu produkcji przemysłowej i niepewna sytuacja budżetowa – to wszystko powoduje pewnego rodzaju zagrożenia, z którymi będzie musiał nowy rząd i nowy minister finansów jakoś się uporać. Do tego jeszcze nie wiemy, co będzie finalnie z inflacją, na jakim poziomie ona się zatrzyma – zastrzega dr hab. Krzysztof Piech.
W III kwartale 2023 roku PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) zwiększył się realnie o 1,5 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 0,6 proc. PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) zwiększył się realnie o 0,5 proc. w porównaniu z III kwartałem roku poprzedniego. W pierwszej połowie roku notowaliśmy nawet wynik na minusie.
Z danych GUS wynika, że wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych, czyli inflacja, wyniósł w listopadzie 6,6 proc. w ujęciu rocznym. To najmniej od dwóch lat, ale więcej, niż wskazywał wstępny odczyt (6,5 proc.). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,7 proc., najmocniej od kwietnia. Zdaniem ekonomistów polskich i międzynarodowych banków w przyszłym roku polska gospodarka wzrośnie o 3−4 proc. Większość podnosi prognozy.
– Prognozy gospodarcze dla Polski na 2024 rok generalnie są dość korzystne. Będziemy kontynuować rozwój z poprzednich lat, aczkolwiek przejściowo możemy mieć trudności, bowiem na 2023 rok prognozowany wzrost gospodarczy będzie jednym z najniższych na przestrzeni ostatnich 30 lat i z takim tempem wzrostu gospodarczego wchodzimy w 2024 rok – mówi ekonomista. – Jeśli prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego na 2024 rok się potwierdzą, to nasze tempo wzrostu gospodarczego będzie na 130. miejscu na świecie, tak że sytuacja przejściowo może być dość niepokojąca. Natomiast na szczęście polscy przedsiębiorcy prawdopodobnie wyciągną nasz kraj i doprowadzą do szybszego wzrostu gospodarczego.
Jak ocenia autor raportu „Bilans Otwarcia 2023”, w ciągu minimum 10 lat Polska może wejść do grona 20 największych gospodarek świata, przy założeniu, że uda się osiągnąć trwały wzrost i przekroczyć 1 proc. udziału w światowym PKB.
– Mimo najrozmaitszych turbulencji, które mieliśmy, bo kilkanaście lat temu kryzys finansowy na świecie, i pandemia, i wojna w Ukrainie, cały czas doganiamy największe gospodarki na świecie, chociażby gospodarkę niemiecką. Co jest ciekawe w naszej sytuacji, jesteśmy w stanie w ciągu 10 lat, pod względem zamożności, w przeliczeniu na mieszkańca, dogonić Japonię. Niekoniecznie dlatego że nasza gospodarka jest tak wspaniała, Japonia ma swoje problemy, natomiast pozytywne dla naszego kraju jest to, że trendy, które cechują naszą gospodarkę, są pozytywne i dobrze wskazują na to, że będziemy finalnie doganiali i Unię Europejską – przewiduje dr hab. Krzysztof Piech.
W 2022 roku polskie PKB per capita wynosiło ok. 80 proc. średniego Unii Europejskiej. Utrzymując dotychczasowe tempo rozwoju, za ok. 14 lat dogonimy średnią UE. Dogonienie Niemiec jest możliwe w połowie lat 60. XXI wieku, ale jeśli wdrożymy prowzrostowe reformy, będzie to możliwe ok. 2038 roku.