Po tragicznym wypadku przeszedł 20 kilometrów. Został przesłuchany przez prokuraturę, nic nie pamięta
Prokuratorom z Sieradza udało się przesłuchać policjanta, który brał udział w tragicznym wypadku w Kamionce w województwie łódzkim. W wyniku zdarzenia sprzed ponad tygodnia zginął 55-letni mężczyzna i jego matka. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że to ich pojazd miał wyjechać z drogi podporządkowanej i uderzyć samochód, którym jechał policjant. Mężczyzna po wypadku przeszedł ponad 20 km, zanim został znaleziony przez służby.
Jego pamięć niestety obejmuje tylko cząstkowe, fragmentaryczne elementy zdarzenia - powiedziała Jolanta Szkilnik z Prokuratury Rejonowej w Sieradzu.
Okoliczności tragedii będą wyjaśniać prokuratorzy właśnie z Sieradza, a nie Wielunia. Śledczy chcą w ten sposób uniknąć sytuacji, w której sprawą zajmowaliby się prokuratorzy, znający osobiście policjanta.
Prokuratorzy chcą wyjaśnić zachowanie 39-letniego funkcjonariusza zarówno przed, jak i po wypadku. Nie wiadomo, jak ciężko rannemu mężczyźnie udało się odejść z miejsca wypadku. Został znaleziony przez przypadkowe osoby 10 godzin później, przy drodze wzdłuż której się poruszał. Gdy go odnaleziono był trzeźwy.