Plaga kradzieży katalizatorów. „Jest prosty sposób, żeby to ukrócić”
Złodziejom wystarczy niespełna minuta, aby pozbawić nasz samochód katalizatora. Specjaliści z branży motoryzacyjnej wskazują, że plagę kradzieży katalizatorów ukrócić mogłaby zmiana przepisów przy ich sprzedaży.
Szajki złodziei
Internet pełen jest filmów nagranych przez świadków kradzieży katalizatorów. Wyspecjalizowane szajki złodziei działają zarówno w nocy, jak i w dzień. Schemat działania złodziei polega na namierzeniu auta, podniesienie go na lewarku i wycięciu części układu wydechowego samochodu.
– Pożądany jest wkład katalizatora. Ma w sobie różne metale szlachetne. W zależności od samochodu i rodzaju katalizatora mają one różny skład. Platyna, złoto i różne wartościowe metale szlachetne. Po skruszeniu tego, specjalistyczne firmy odzyskują metale szlachetne i mają z tego pieniądze. To bardzo prosty sposób na szybki zarobek – tłumaczy Łukasz Sowiński, właściciel warsztatu samochodowego z Gorzowa Wielkopolskiego.
Okazuje się, że wycięte katalizatory trafiają do legalnie działających punktów skupu. – Jakby pan przyniósł, to się zapytam, czy kradzione, a pan powie, że nie. Jak mam to sprawdzić? Nie wiem, skąd on jest – mówi pracownik skupu. I dodaje: – Były sytuacje, że
przywozili nawet 100 sztuk.
Ile to kosztuje?
Katalizator w skupach, w zależności od modelu, może kosztować od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Skupy działają również w internecie, gdzie w specjalnych wyszukiwarkach można sprawdzić cenę konkretnego modelu. Jak się okazuje, przy sprzedaży, nikt nie pyta, skąd pochodzi dana cześć. – Trzeba wyciąć i przynieść – instruuje pracownik skupu.
Czy potrzebny jest dowód rejestracyjny pojazdu? – Nie trzeba nic, tylko swoje dane. I on wypłaca pieniądze. Możesz to nawet z Ameryki
wziąć. Co tydzień takie dwa i będziesz żył – dodaje pracownik skupu. Podobnie było w drugim punkcie. Mężczyzna powiedział, że nie weryfikuje, czy coś jest kradzione, bo nie ma, jak tego sprawdzić. – Na umowie skupu podpisuje pan swoim podpisem, że towar jest pana i nie pochodzi z kradzieży i przestępstwa – podkreśla.
Aby sprzedać katalizator, wystarczy wypełnić w skupie formularz przyjęcia odpadów metali, wpisać tam swoje dane osobowe i jedynie zadeklarować, że odpad nie pochodzi z kradzieży.
Co najmniej dwa razy w tygodniu
Wycięty katalizator z samochodu pani Klaudii w skupie wart jest 800 złotych. Koszt naprawy jej auta to minimum półtora tysiąca.
– Mamy aptekę, bank i bankomat, gdzie jest monitoring – opowiada Klaudia Adamska.
Czy policja zwróciła się o monitoring? – Nie. Argumentowali, że ta sprawa z monitoringiem nie dotyczy mojego samochodu – dodaje Adamska.
Oprócz pani Klaudii, również sześć inny osób złożyło zawiadomienie o kradzieży katalizatora. Wszystkie sprawy połączono w jedno postępowanie.
W 2022 roku policja z Gorzowa Wielkopolskiego prowadziła 44 postępowania, dotyczące kradzieży katalizatorów. W czterech przypadkach złapano sprawcę. 35 spraw umorzono.
Jak się ustrzec?
Złodzieje nie szczędzą także mechaników samochodowych. – Samochody z wyciętymi katalizatorami trafiają do nas co najmniej dwa razy w tygodniu. Ci, którzy siedzą w branży katalizatorów, wiedzą pod jakie auto się położyć. Pod sześć moich samochodów się podłożyli. Nie miałem jeszcze alarmu i monitoringu i ktoś to wykorzystał i z sześciu samochodów na placu wycięto katalizatory – opowiada Łukasz Sowiński.
Mechanicy doradzają różne sposoby zapobiegania kradzieży, ale wydaje się, że złodziei najbardziej zniechęciłaby zmiana przepisów, po której trudniej byłoby sprzedać kradziony towar.
– Jest prosty sposób, by to ukrócić. Wystarczyłoby wprowadzić przepis, w którym sprzedaż katalizatora musi odbywać się w obecności dowodu rejestracyjnego samochodu, z którego on jest. Tak, by sprzedający musiał udowodnić, że dany katalizator pochodzi z danego auta i temat byłby zamknięty. Klienci sami z siebie w bardzo niewielu przypadkach decydują się na demontaż katalizatora – podpowiada Łukasz Sowiński.