PolskaParaliż operacji w Instytucie Onkologii w Warszawie. “Jesteśmy zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie”

Paraliż operacji w Instytucie Onkologii w Warszawie. “Jesteśmy zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie”

14 pielęgniarek instrumentariuszek z Narodowego Instytutu Onkologii (NIO) wciąż przebywa na zwolnieniach lekarskich. Ich 11 koleżanek, które przychodzą do pracy, wyznaczono do operacji w sytuacjach zagrożenia życia i najpilniejszych z tych planowych. – Jesteśmy zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie, a wyznaczeni do nich pacjenci poczekają co najmniej do przyszłego tygodnia – mówi rzecznik NIO Mariusz Gierej.

Paraliż operacji w Instytucie Onkologii w Warszawie. “Jesteśmy zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie”

Nieformalny protest instrumentariuszek z Narodowego Instytutu Onkologii trwa już drugi dzień. Brak 14 pracownic paraliżuje pracę bloku operacyjnego, na którym zwykle wykonywanych jest około 40 operacji dziennie. Jak informuje tvn24.pl rzecznik NIO Mariusz Gierej, pracują dwie z 11 sal operacyjnych – “urgensowa”, zarezerwowana dla sytuacji ratowania życia, która musi stale być w gotowości, oraz jedna zwykła. Pozostałe sale na bloku, w tym dwie do brachyterapii, pozwalające na jednoczasową radioterapię w trakcie operacji, pozostają niewykorzystane.

– W związku z zaistniałą sytuacją dziennie z grafika spada nam około 20 operacji. Wczoraj (w poniedziałek – red.) z 37 zaplanowanych zabiegów odwołano 21. Oprócz sali urgensowej dla przypadków z oddziału intensywnej opieki medycznej (OIOM), działała sala do operacji piersi. W uszczuplonym składzie operujemy najpilniejsze przypadki – mówi tvn24 Mariusz Gierej.

Choć pielęgniarki oficjalnie nie potwierdziły protestu, personel NIO mówi o konflikcie między nimi a dyrekcją instytutu. Choć rzecznik Mariusz Gierej zaprzecza, jakoby placówka nie wywiązała się z podwyżek, przewidzianych w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach medycznych, część naszych rozmówców uważa, że powodem protestu są różnice w zarobkach między poszczególnymi instrumentariuszkami.

Nowelizacja ustawy zróżnicowała bowiem zarobki pielęgniarek z licencjatem i specjalizacją oraz z tytułem magistra i specjalizacją. Zgodnie z ustawą pielęgniarki i położne po liceum medycznym lub po studiach licencjackich, ale bez specjalizacji, mają zarabiać minimum 5322,78 złotych brutto, w wielu miejscach obowiązują minimalne kwoty sprzed podwyżki, czyli 4133,65 złotych brutto. Z kolei pielęgniarki i położne po liceum medycznym lub po studiach licencjackich oraz ze specjalizacją albo po studiach magisterskich, ale bez specjalizacji, od lipca mają zarabiać minimum 5775,78 złotych brutto, jednak są miejsca, w których dostają kwotę sprzed podwyżki, czyli 4586,65 złotych brutto. Pielęgniarki i położne po studiach magisterskich i ze specjalizacją, zamiast zagwarantowanych ustawowo 7304,66 złotych brutto, zarabiają nadal 6002,28 złotych brutto.

Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że resort przygląda się sytuacji i zwrócił uwagę na wysokie jego zdaniem oczekiwania płacowe pielęgniarek instrumentariuszek.

Instrumentariuszka to pielęgniarka ze specjalizacją z pielęgniarstwa operacyjnego lub po kursie kwalifikacyjnym. Do jej zadań należy przygotowanie pacjenta do operacji na sali operacyjnej i także przysposobienie sal operacyjnych na bloku operacyjnym. Instrumentariuszka przygotowuje również instrumentarium, czyli narzędzia chirurgiczne, a podczas operacji podaje lub odbiera narzędzia chirurgiczne i materiały opatrunkowe. Na sali operacyjnej pracują zwykle co najmniej dwie instrumentariuszki – “czysta”, podająca lekarzom jałowe narzędzia i opatrunki, a także “brudna”, odbierająca od lekarzy wykorzystane narzędzia i materiały opatrunkowe. To również instrumentariuszki pilnują, by liczba chust i gazików podanych chirurgowi zgadzała się z liczbą tych od niego odebranych, przeciwdziałając omyłkowemu pozostawieniu materiału opatrunkowego w ciele pacjenta.

brak lekarzybrak pielęgniarekprotest pielegniarek
Wybrane dla Ciebie