Matka oskarżona o okrutne znęcanie się nad córką. Grozi jej 20 lat więzienia
Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała do Sądu Okręgowego w Siedlcach akt oskarżenia przeciwko 45-letniej Monice B., która przez niemal siedem lat miała znęcać się ze szczególnym okrucieństwem nad swoją małoletnią córką. Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną.
Według ustaleń śledczych, kobieta wielokrotnie aplikowała dziecku na twarz i kark toksyczną substancję, powodując ciężkie obrażenia, w tym martwicę tkanek. Dziewczynka doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu – straciła m.in. fragment ucha. Rany były przedstawiane lekarzom i sądom jako objawy nieokreślonej choroby dermatologicznej, co – jak twierdzi prokuratura – było elementem celowej manipulacji.
Monika B. miała też inicjować zbiórki pieniędzy na leczenie dziecka, przedstawiając siebie jako matkę walczącą o zdrowie córki. Podejrzenia pojawiły się dopiero po interwencji lekarzy ze Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, którzy zauważyli, że stan dziewczynki nie odpowiadał żadnej znanej jednostce chorobowej. Specjaliści z różnych dziedzin medycyny jednoznacznie stwierdzili, że zmiany na ciele dziecka miały charakter urazowy i zostały wywołane działaniem osoby trzeciej.
W toku śledztwa ustalono, że dziecko nie cierpiało na żadne schorzenia neurologiczne ani psychiczne, jak wcześniej twierdziła matka. Co więcej, po umieszczeniu dziewczynki pod opieką krewnych i oddzieleniu jej od matki, objawy natychmiast ustąpiły, a jej stan zdrowia znacznie się poprawił.
Biegli psychiatrzy zdiagnozowali u Moniki B. zaburzenia osobowości, określane jako tzw. zespół Münchhausena per procura – rzadką i niebezpieczną formę znęcania się, w której opiekun celowo wywołuje objawy choroby u osoby zależnej, by wzbudzić współczucie i zyskać uwagę oraz korzyści materialne.
Kobieta przebywa w areszcie i nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że wykonywała jedynie podstawowe czynności higieniczne. Jeśli sąd uzna ją za winną, może jej grozić kara nawet do 20 lat pozbawienia wolności.