Groźna kolizja na Morzu Północnym – tankowiec i statek towarowy w ogniu, jedna osoba zaginiona
Pożary nadal trawią tankowiec przewożący paliwo lotnicze oraz statek towarowy transportujący toksyczne chemikalia po ich dramatycznym zderzeniu na Morzu Północnym w poniedziałek rano. Jedna osoba pozostaje zaginiona, a służby ratunkowe kontynuują działania mające na celu ograniczenie skutków katastrofy.
Zderzenie dwóch jednostek i akcja ratunkowa
W kolizji uczestniczyły dwa statki – zarejestrowany w USA tankowiec Stena Immaculate, który przewoził paliwo lotnicze dla armii USA, oraz portugalski statek towarowy Solong, transportujący wysoce toksyczny cyjanek sodu.
Jak poinformował dowódca brytyjskiej straży przybrzeżnej Matthew Atkinson, udało się uratować 36 członków załóg, a jedna osoba została hospitalizowana. Poszukiwania zaginionego marynarza z Solong zostały wstrzymane, jednak trwa ocena dalszych działań związanych z możliwym skażeniem środowiska.
Eksplozje i wyciek paliwa
Według firmy Crowley, zarządzającej Stena Immaculate, na pokładzie tankowca doszło do "wielu eksplozji" po tym, jak pękł jeden z jego zbiorników ładunkowych. BBC News przytacza relacje jednego z członków załogi, według którego Solong niespodziewanie wtargnął na kurs Stena Immaculate, zderzając się z nim przy prędkości 16 węzłów.
Po kolizji załogi w pośpiechu ewakuowały się na tratwy ratunkowe, zabierając ze sobą jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Służby potwierdziły wyciek paliwa lotniczego w rejonie estuarium Humber, co budzi obawy o wpływ na środowisko naturalne i ekosystem morski.
Zagrożenie chemiczne i toksyczne opary
Solong przewoził 15 kontenerów z cyjankiem sodu, substancją wykorzystywaną m.in. w przemyśle metalurgicznym i barwnikowym. Jak podkreśla prof. Alastair Hay, ekspert toksykologii środowiskowej z Uniwersytetu w Leeds, kontakt tej substancji z wodą morską może prowadzić do powstania niebezpiecznego cyjanowodoru. Obecnie nie ma potwierdzonych informacji o wycieku chemikaliów, jednak zagrożenie dla ratowników i załóg pozostaje wysokie.
Służby w akcji – płonący tankowiec i zamknięte estuarium Humber
Na miejsce zdarzenia skierowano śmigłowiec ratunkowy straży przybrzeżnej, cztery łodzie ratunkowe oraz pobliskie statki wyposażone w systemy gaśnicze. Michael Paterson, dyrektor zarządzający firmy Svitzer, potwierdził, że jego zespół od początku interwencji koncentruje się na gaszeniu pożarów i ochronie załóg.
– Olej i paliwo lotnicze są wyjątkowo łatwopalne. Oprócz płomieni, zagrożeniem są także toksyczne opary – podkreślił Paterson.
Greenpeace wyraził "ogromne zaniepokojenie" związane z potencjalnym skażeniem ekologicznym, a brytyjski rząd zapewnił, że trwają szczegółowe analizy przyczyn i skutków wypadku.
Konsekwencje dla żeglugi i transportu
Po kolizji estuarium Humber zostało zamknięte dla ruchu morskiego, a godziny wypłynięcia statków z portów w Hull i Rotterdamie pozostają niepewne.
Brytyjska premier Heidi Alexander podziękowała służbom ratunkowym za szybkie działania, podkreślając, że ich priorytetem było ratowanie ludzkiego życia.
– Byli na miejscu błyskawicznie, pomagając ludziom znajdującym się w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Będą nadal niestrudzenie pracować przez kolejne dni – powiedziała.
Wciąż nie jest jasne, co doprowadziło do kolizji. Oddział ds. badania wypadków morskich (Marine Accident Investigation Branch) rozpoczął zbieranie dowodów i prowadzi wstępną analizę, aby ustalić przyczyny katastrofy i zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.