Desperacja przedsiębiorców. Kluby otwierały się jeden po drugim
Od gór po morze właściciele klubów tanecznych oficjalnie otworzyli swoje lokale dla imprezowiczów. Ustawiały się długie kolejki, a liczba gości wewnątrz klubów liczona była w setkach. Interweniowała policja.
Klub Face 2 Face w Rybniku po blisko roku od zamknięcia, zorganizował pierwszy imprezowy weekend. Przez dwie noce bawiło się tam kilkaset osób. Przed lokalem jak i wewnątrz gromadziły się tłumy głodne tańca. Kilkukrotnie interweniowała policja, tylko pierwszego dnia spisano prawie 140 osób. Imprezy nie były jednak przerywane. Współwłaściciel Face 2 Face, Marcin Koza, tłumaczy, że do otwarcia lokalu zmusiła go sytuacja finansowa i niewystarczająca pomoc ze strony państwa.
– Przez 10 miesięcy otrzymaliśmy ogromne 2080 zł, to jest jak łatwo policzyć 208 zł miesięcznie, każdy Polak wie ile to jest 208 złotych miesięcznie, przy czym nie każdy Polak prowadzi działalność kosztującą 30 tysięcy miesięcznie – podkreślił Koza.
Rybnik to nie jest jedyne miasto, w którym minione noce upłynęły pod znakiem clubbingu. Pomimo wydanych zakazów, na popularnym Pasażu Niepolda, będącym wrocławskim zagłębiem nocnych rozrywek, otworzyły się dwa kluby. Na miejscu byli nasi dziennikarze, którzy nagrali spore grupy osób stojące przed lokalami. Należy domniemywać, że w środku klubów mogło być ich znacznie więcej.
– Wszyscy chcemy się czuć wolni – deklarowała jedna z dziewczyn, które bawiły się w otwartych klubach.
Nad niezakłóconym przebiegiem zabawy czuwali członkowie stowarzyszenia WIR Masz Głos, będącego inicjatorem akcji #otwieraMY. Ubrani w charakterystyczne żółte, odblaskowe kamizelki, wspierali przedsiębiorców.
– Udzielamy pomocy, takiego wsparcia osobowego, merytorycznego i prawnego w przypadku kontroli policji, czy sanepidu – mówi jeden z działaczy stowarzyszenia.