8‑latka tonęła na oczach kierowniczki kolonii. Dzieci były w wodzie mimo czerwonej flagi
8-letnia dziewczynka tonęła na oczach kierowniczki kolonii. Jak to możliwe, że dzieci wchodziły do morza w niestrzeżonym miejscu i poza godzinami pracy ratowników, choć opiekę nad nimi sprawowała kierowniczka kolonii?
(materiał reporterów programu “Uwaga” TVN)
Dziewczynka miała dużo szczęścia. Nie zachłysnęła się, nie poszła na dno, nie rozbiła się o falochrony.
Istotne jest też, że dziecko trafiło na pana Marcina, właściciela pobliskiego baru, który jest instruktorem pływania.
Na miejscu pojawiły się służby, dziecko przewieziono do szpitala. Na szczęście skończyło się na potłuczeniach i strachu.
Kolonie i obozy
Dziecko było uczestnikiem kolonii i przebywało pod opieką wychowawczyni.
Lekkomyślność opiekunki mogła skończyć się tragicznie. Dlaczego pozwolono na kąpiel w miejscu niedozwolonym i po godzinach pracy ratowników? Poszliśmy zapytać opiekunów. Na miejscu okazało się, że bez problemu można wejść na teren ośrodka kolonijnego. Nikt nie zwrócił uwagi na obcą osobę.
Okazało się, że dziewczynka, która się topiła, nadal jest na kolonii. Z grupą kolonistów miała wówczas być kierowniczka.
– Pani kierownik nie ma ochoty rozmawiać – przekazano nam.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia małoletniej dziewczynki przez opiekunkę.
– Zawsze kolonie powinny kąpać się z ratownikiem. Jak kąpią się poza strefą, to idę do opiekunów, wszystkich wyrzucam z wody i informuję, że kolonie mogą się kąpać tylko na tym terenie, gdzie jest plaża strzeżona i opieka ratownika. Myślę, że opiekunowie tego nie wiedzą, ale my ich instruujemy – mówi ratowniczka wodna Edyta Zdyb.
Jantar
Tymczasem, reporter Uwagi! pojechał do miejscowości Jantar. Rok temu pokazywaliśmy stamtąd tragiczną historię, w której przez niepotrzebny łańcuch życia zginął 32-latek.
Wydawało się, że tak bolesne lekcje będą nauczką dla turystów. Ale niestety, na początku tegorocznych wakacji, w tym samym miejscu, znów doszło do tragedii.
– Głębokość w tym miejscu wynosiła 2,5 metra. Jeżeli ten człowiek nie umiał pływać, to ta głębokość była dla niego zabójcza – mówi Grzegorz Pegza z OSP w Jantarze.
– Była podjęta reanimacja, ale niestety nie udało się go uratować. Obok była żona, z małą dziewczynką. Widok był straszny – wspomina pani Edyta.
Rok temu alarmowaliśmy, że miejsce, w którym doszło do tragedii, jest źle oznakowane, bo nie można się tam kąpać. Niestety, nic się nie poprawiło.
Od początku wakacji utonęło w Polsce już 40 osób.