Wysoki wkład własny przy kredycie na zakup mieszkania hamuje rynek. Wyklucza też dużą część potencjalnych nabywców
Wymagany obecnie 20-proc. wkład własny przy zaciąganiu kredytu na zakup mieszkania pozytywnie wpływa na stabilność rynku, ale wyklucza z niego wielu kredytobiorców, którzy nie dysponują kilkudziesięcioma tysiącami złotych na swoje pierwsze lokum. Wysokość wkładu własnego można regulować, w zależności od kondycji branży nieruchomości i oceny ryzyka – podkreślają eksperci fundacji HRE Think Thank.
Przy ścisłym nadzorze pozwoli to kupić własne M osobom, które do tej pory nie mieściły się w restrykcyjnych wymogach.
Począwszy od 2014 roku Komisja Nadzoru Finansowego stopniowo zaostrzała wymogi dotyczące wysokości wkładu własnego na zakup mieszkania – miało to skłonić banki do prowadzenia bardziej restrykcyjnej polityki kredytowej i wyeliminowania z oferty kredytów na 100 proc. wartości kupowanej nieruchomości. Od stycznia 2017 roku minimalny wkład własny przy zakupie mieszkania wynosi 20 proc. jego wartości. To oznacza, że przy zakupie 55-metrowego mieszkania w Warszawie potencjalny kredytobiorca musi wyłożyć na start co najmniej 80 tys. zł.
To duża bariera wykluczająca wielu nabywców, którzy nie dysponują kilkudziesięcioma tysiącami złotych na swoje pierwsze mieszkanie – to główny wniosek z raportu opracowanego przez analityków HRE Think Thank.
– Wkład własny był najbardziej popularnym narzędziem polityki makroostrożnościowej. Został przyjęty przez wiele krajów po kryzysie z lat 2007–2008 roku, którego jednym ze sprawców był właśnie rynek mieszkaniowy. Polska na początku przyjmowała instrument wkładu własnego jako miękkie zalecenie, ale już od czterech lat jest to zalecenie twarde i banki muszą się stosować do tych wytycznych – mówi Maciej Grabowski.
Przykłady innych rynków europejskich pokazują, że limit LtV (czyli wielkości kredytu do wartości nieruchomości) ma pozytywny wpływ na wyhamowanie dynamiki cen na rynku nieruchomości i pozytywnie wpływa na jakość portfela kredytów mieszkaniowych. W Irlandii po wprowadzeniu tego instrumentu odsetek kredytów mieszkaniowych opóźnionych w spłacie powyżej 90 dni obniżył się z 16,9 do poziomu 10,6 proc. (lata 2013–2017).
– Jak pokazują doświadczenia innych krajów europejskich wkład własny jako instrument ma bardzo różne możliwości oddziaływania. Generalnie uznaje się, że jest skuteczny, natomiast w przypadku rynku, gdzie występuje popyt gotówkowy albo popyt spekulacyjny nieoparty o kredyt znaczenie tego instrumentu jest słabsze. Przykładem jest Hiszpania, jeden z nielicznych krajów, w których przed kryzysem obowiązywał wkład własny, co w ogóle nie zabezpieczyło tamtejszego rynku przed gigantycznym krachem na rynku nieruchomości – mówi Maciej Grabowski.
Czynnikiem, który może zaburzać skuteczność tego instrumentu, jest też rosnąca liczba mieszkań kupowanych za gotówkę – tak jak obecnie dzieje się w Polsce.
Wysokość wkładu własnego jest zróżnicowana na poszczególnych rynkach. Rozwiązania przyjęte w różnych krajach są odmienne pod względem elastyczności, możliwych wyjątków od tej reguły czy podmiotów, których ona dotyczy. Niektóre kraje wprowadziły różnicowanie wielkości LtV w zależności od celu, na który udzielany jest kredyt mieszkaniowy (np. Irlandia, Finlandia, Cypr). Eksperci wskazują, że kredytobiorcy, którzy kupują nieruchomość w celach inwestycyjnych, mają większy apetyt na ryzyko.
– Kredyty zaciągane na zakup pierwszego mieszkania są lepiej spłacane niż kredyty w celach inwestycyjnych. To mocny argument za tym, żeby wysokość wkładu własnego była niższa dla takich kredytobiorców – mówi Maciej Grabowski.
Dlatego wysokość wskaźnika LtV należałoby zróżnicować w zależności od tego, na jaki cel zaciągany jest kredyt mieszkaniowy. Niższe ryzyko kredytobiorców finansujących kredytem zakup pierwszego M powinno być uwzględnione w wyższym LtV. Ze względów ostrożnościowych taką preferencję można też powiązać z limitem wysokości udzielanego kredytu (np. maksymalnie do 350 tys. zł). Takie rozwiązanie otworzyłoby rynek mieszkaniowy dla gospodarstw o niskim ryzyku kredytowym, nie stwarzając przy tym zagrożenia dla systemu finansowego.
Jak zauważają analitycy HRE Think Tanku, w przypadku Polski trzeba też brać po uwagę ryzyko wzrostu stóp procentowych (które są w tej chwili na historycznie niskim poziomie) jako czynnika, który destabilizuje rynek nieruchomości i rynek kredytowy.
– Biorąc pod uwagę perspektywę roczną czy dwuletnią, podwyżki wydają się raczej przesądzone. Jeżeli kredyt byłby zaciągany na stałą stopę, można sobie wyobrazić, że wtedy ten wkład własny również byłby mniejszy – zauważa Maciej Grabowski.
Prezes fundacji Centrum Myśli Strategicznej zauważa, że w tej chwili po stronie kredytów mieszkaniowych nie widać żadnych sygnałów świadczących, żeby było to źródło ewentualnych przyszłych kłopotów na rynku finansowym. Jednak stały monitoring rynku i stworzenie systemu wczesnego ostrzegania o nadchodzących problemach czy narastaniu bańki cenowej to warunek oceny kondycji rynku nieruchomości.
– Monitoring na rynku i wczesne ostrzeganie przed narastającymi niekorzystnymi zjawiskami jest niezwykle potrzebnym narzędziem. Biorąc pod uwagę cykliczność na rynku kredytów mieszkaniowych i nieruchomości w ogóle, można sobie wyobrazić, że narzędzie makroostrożnościowe, jakim jest wkład własny, może być powiązane z tymi cyklami. Jeżeli wskaźnik wyprzedzający wskazuje, że rynek idzie ku dołowi i zmierzamy w kierunku przegrzania, wtedy automatycznie ten wskaźnik może być zaostrzany – mówi Maciej Grabowski.
Jak wskazują eksperci, wysokość wskaźnika LtV powinna być elastycznie powiązana z cenami na rynki nieruchomości. Przy bardzo dobrej koniunkturze i gwałtownym wzroście cen automatyczne zaostrzenie wymogów dotyczących wkładu własnego może ograniczać presję cenową. Z drugiej strony jeżeli rynek wejdzie w fazę spowolnienia, obniżenie tych wymogów może skutkować ożywieniem na rynku mieszkaniowym.
HRE Think Tank jest wspólnym przedsięwzięciem fundacji Centrum Myśli Strategicznych, Heritage Real Estate i Murapolu.