Ujawniono ogromne zarobki wielkich nazwisk TVP
Ostatnio w Polsce wybuchła gorąca debata po ujawnieniu informacji o wysokich zarobkach czołowych postaci Telewizji Polskiej (TVP) z przeszłości. Kontrowersje te nasiliły się po tym, jak Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej opublikował wyniki kontroli poselskiej w TVP, ujawniając szczegółowe dane na temat wynagrodzeń kilku kluczowych osób.
Zgodnie z dokumentacją, Michał Adamczyk, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI), zarobił w 2023 roku ponad 1,5 mln zł, co obejmowało zarówno jego pensję, jak i dodatkowe umowy cywilnoprawne. Jego zastępca, Samuel Pereira, w tym samym okresie otrzymał ponad 439 tys. zł. Marcin Tulicki, kolejny zastępca w TAI, zarobił łącznie ponad 713 tys. zł. Były szef TAI, Jarosław Olechowski, zanotował zarobki przekraczające 1,4 mln zł, a Rafał Kwiatkowski, pozostający w strukturach TAI, zarobił ponad 366 tys. zł.
Te informacje wywołały reakcję ze strony partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), która w odpowiedzi przygotowała grafikę przedstawiającą zarobki byłych pracowników mediów publicznych. Wśród nich znalazły się dane dotyczące Tomasza Lisa, którego zarobki w okresie ośmiu lat (2008-2016) miały wynieść 21,2 mln zł. Grafika wskazywała również na Macieja Orłosia, który miał zarobić 2 mln zł w latach 2013-2016, oraz na Piotra Kraśkę z zarobkami wynoszącymi 800 tys. zł w latach 2015-2016.
Tomasz Lis, odnosząc się do tych zarzutów, wyjaśnił, że jego kontrakt obejmował wynagrodzenie dla 15-20 osób pracujących przy jego programie, który przez osiem lat zarobił 160 mln złotych. Podkreślił, że kontrakt był wielokrotnie przedłużany przez różnych prezesów TVP, w tym dwóch z PiS, co według niego świadczy o braku podstaw do porównań.
Ta sprawa podniosła wiele pytań dotyczących polityki zarządzania finansami w mediach publicznych oraz relacji między mediami a władzą polityczną.