Szokujące wyznania uzależnionej młodzieży. „Jakbym nie trafił do ośrodka, to do osiemnastki bym nie dożył”
Coraz młodsi sięgają po alkohol. – Jakbym nie trafił do ośrodka, to zakładam, że 18. bym nie dożył – mówi jeden z nastolatków. Z badań wynika, że jedna trzecia 12-latków, zna już smak alkoholu.
Alkohol to wciąż najpopularniejsza substancja psychoaktywna wśród młodzieży szkolnej. 12,5 roku to średnia wieku inicjacji alkoholowej w Polsce. Od lat Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje – spożywanie alkoholu w tak młodym wieku jest bardzo szkodliwe. Mózg jest wtedy najbardziej narażony na uszkodzenia.
Piją już 11-latki
„Badania wskazują, że aż 1/3 12-latków zna smak alkoholu. To dla nich trucizna, przez którą coraz częściej trafiają do szpitala. – Najmłodszy nasz pacjent, o ile dobrze pamiętam, miał 11 lat – mówi lek. Łukasz Jabłoński, kierownik oddziału SOR w Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM.
Czy rzeczywiście coraz młodsi sięgają po alkohol? – Na pewno obserwujemy taką tendencję, wiek się obniża, ale jest granica około 12 roku życia. Najczęściej dzieje się to okolicznościach związanych z kontaktami rówieśniczymi, od tego się zaczyna – mówi doktor Jabłoński.
13-latka z 4 promilami alkoholu
Ania miała 13 lat, gdy po raz pierwszy wypiła alkohol. Rodzice nie pili w domu, nie widziała ich też nigdy pod wpływem alkoholu. Do spróbowania namówiła ją koleżanka. – Chciałam się przypodobać przyjaciółce i wypiłyśmy dużo alkoholu na pusty żołądek. Trafiłam do szpitala, bo miałam 4 promile alkoholu we krwi – opowiada.
– Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba. Dostałam telefon z policji, że nasza córka przebywa w szpitalu w stanie zagrażającym życiu – mówi matka nastolatki. – Moi rodzice bardzo się przerazili, bo myśleli, że mam jakaś próbę samobójczą – tłumaczy 13-latka.
– Zawalił się nam świat, siedzieliśmy w samochodzie i ryczeliśmy – przyznaje pan Andrzej, ojciec nastolatki. – Myśleliśmy, że to jest koniec, a to był dopiero początek – mówi matka dziewczynki.
– Nie umiałam sobie radzić na trzeźwo sama ze sobą. W domu, jak nie mogłam wychodzić, to piłam alkohol rodziców. Starałam się wypić cokolwiek, by po prostu nie być trzeźwa – opowiada dziewczyna.
Marta propaguje trzeźwy styl życia
– Jak byłam młoda, to mówiło się o alkoholu; „Będziesz pić, jak dorośniesz”. Jakby wiek był granicą, kiedy alkohol nie szkodzi – przywołuje Marta Markierwicz, propagatorka trzeźwego stylu życia. Marta jest osobą uzależnioną. Piła alkohol od 12 roku życia, a potem przez ponad 10 lat brała także inne substancje psychoaktywne. Od 6 lat jest abstynentką. Teraz, w internecie propaguje życie w trzeźwości.
– W gimnazjum coraz więcej osób piło, coraz więcej moich przyjaciół. To nie była ciekawość, to była potrzeba – uważa Marta. I dodaje: – Już wtedy wiedziałam, że alkohol to jest taka substancja, która daje mi swobodę. Wejście do świata ludzi odważnych.
– Dorastałam w narracji, że narkotyki są złe, a alkohol jest spoko. Uważam, że należy zniszczyć dotychczasową narrację, która jest najbardziej szkodliwa. Chodzi o podawanie fałszywych informacji na temat substancji – uważa Markiewicz.
„W środku zimy o mało nie zamarzłem na ławce”
Krystian ma 17 lat. Skończył pierwszą terapię zamkniętą dla nieletnich uzależnionych i teraz kontynuuje leczenie w ośrodku dla dorosłych. Miał 12 lat, gdy po raz pierwszy sięgnął po używki. – Maja mama też jest alkoholiczką i narkomanką. Też z nią wiele przeżyłem – mówi Krystian. I dodaje: – Gdy w moim domu ktoś był pijany, to wszyscy się lubili i śmiali. Wiedziałem, że jak się napiję, to będę szczęśliwy. – I rzeczywiście na pozór moje problemy gdzieś znikały. Napięcie i stres znikały – wspomina 17-latek.
Zmiana przyszła wraz pewną sytuacją. – Upiłem się mocno i odurzyłem narkotykami i w środku zimy zamarzłbym na ławce – przywołuje Krystian. I dodaje: – Wtedy zrozumiałem, że to żadna przyjemność, że doprowadza mnie to do stanów, w których nie mam już żadnej kontroli nad niczym.
Problemem są też narkotyki i leki
Na alkoholu często się nie kończy. Młodzi szukają mocnych wrażeń w narkotykach i lekach. Zamieniają jedną substancję na drugą, przez co często rozwija się u nich tak zwane uzależnienie krzyżowe. Część osób musi wówczas szukać ratunku w ośrodku zamkniętym.
Podwarszawski „Monar” to jedno z niewielu miejsc w Polsce przeznaczonych wyłącznie dla nieletnich. – Na początku mama dała mi spróbować, miałam około 13 lat – przytacza Weronika, która niedawno skończyła 18 lat.
Jest jedną z najstarszych osób przebywających w podwarszawskim ośrodku. Mimo trudnego dzieciństwa i problemów rodzinnych od kilku miesięcy dzielnie walczy o swoje zdrowie. – Mam wrażenie, że ciężko znosiłam obwinianie mnie przez rodziców za ich kłótnie. Też się obwiniałam i samookaleczałam – mówi. – Czasem tęsknię za narkotykami, ale jest to zrozumiałe, skoro byłam od 13 do 18 roku życia w uzależnieniu. Teraz chcę być czysta – deklaruje.
„Miałem 10 lat jak spróbowałem narkotyków”
Patryka w świat narkotyków wciągnął jego o 5 lat starszy kuzyn. – Miałem 10 lat jak spróbowałem narkotyków. To było mega dziwne uczucie, czułem się swobodny. Czułem, że w końcu żyję. To było wspaniałe uczucie – wspomina 16-latek. I dodaje: – Moja mama nie zauważyła narkotyków, sam jej o tym powiedziałem.
Kolejny nasz rozmówca, Michał, jest książkowym przykładem osoby uzależnionej krzyżowo. Na przestrzeni lat alkohol zamieniał na narkotyki, po czym znów wracał do picia. Próbował w ten sposób na własną rękę wyjść z uzależnienia. Bezskutecznie. – Tłumaczyłem sobie tak, że alkohol to jest mniejsze zło i sobie na niego pozwalałem. Za tydzień będzie pięć miesięcy, jak jestem trzeźwy – mówi.
– Jakbym nie trafił do ośrodka, to zakładam, że 18. bym nie dożył – mówi 16-letni Patryk. – Moja mama to była osoba, której najbardziej nienawidziłem na całym świecie, że mnie wrzuciła do ośrodka, a teraz wiem, że chcieli dobrze. Mama mnie bardzo wspiera – kwituje.