Sanepid wstrzymał licytację koni pod Łodzią.
Kilkaset osób w ścisku czekało na jedną z największych licytacji ostatnich lat: komornik chciał w środę w Wiączyniu Dolnym województwie łódzkim znaleźć nowych właścicieli dla 140 koni. Kolekcja wyceniana na ponad 4 miliony złotych należała do podejrzanego o wyłudzenia właściciela dużych zakładów mięsnych. Ostatecznie do licytacji nie doszło, bo wstrzymał ją sanepid.
Andrzej Ritmann, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Łodzi podkreśla, że komornik organizujący licytację był świadomy, że wyprzedaż kolekcji koni ściągnie hodowców z całej Polski. Ritmann zaznaczał, że teren stadniny jest bardzo duży, dlatego zorganizowanie licytacji w tym miejscu było bezpieczne ze względów sanitarnych.
Na razie nie wiadomo, kiedy licytacja się odbędzie. Andrzej Ritmann podkreśla, że procedury uniemożliwiają przeprowadzenia jej przez internet. Sytuacja jest o tyle problematyczna, że komornik musi teraz zorganizować osoby, które będą dozorowały kolekcję koni.
Pracownicy stadniny – jak ocenił Norbert Ziemlicki z Fundacji Centaurus – nie chcą w tym zakresie współpracować.
– Nie ma co się im dziwić, ci ludzie po prostu tracą pracę. Nasza fundacja przyjechała tutaj, żeby pomóc w opiece nad końmi. Jednocześnie sprawdzamy, czy w licytacjach nie biorą udziału osoby, które wcześniej znęcały się nad zwierzętami – mówi Ziemlicki.
Łódzka prokuratura okręgowa ustaliła, że konie są własnością 61-latka podejrzanego o oszukanie 95 dostawców i czterech innych podmiotów. W ten sposób mężczyzna miał wyłudzić 3,5 miliona złotych. Poszkodowani to przede wszystkim rolnicy, którzy dostarczali przedsiębiorcy zwierzęta do zakładów mięsnych, ale nie doczekali się wypłaty pieniędzy.
Mężczyzna – według śledczych – chciał ocalić swoją kolekcję koni i przepisał ją na inne osoby. Z tego też powodu zarzuty usłyszała też 40-letnia kobieta i dwaj mężczyźni w wieku 29 i 50 lat.