Rodzice 14‑letniej Matyldy zmagającej się anoreksją: Gdyby nie leczenie prywatne, nie mielibyśmy już córki
– Oburza mnie, że w naszych kraju, jeśli chodzi o psychiatrię czy psychoterapię, nie można liczyć na pomoc. Gdyby nie to, że każdy grosz odkładamy i opłacamy leczenie prywatnie, to pewnie byśmy dawno nie mieli córki – mówi matka 14-letniej Matyldy, która walczy z anoreksją.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. Pod numerem 116 111 dostępny jest całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
Po raz pierwszy historię Matyldy pokazaliśmy w Uwadze! w lutym tego roku. 14-latka po półrocznej hospitalizacji wróciła do domu.
– W szpitalu, kiedy miałam już odpowiednią wagę, czułam się strasznie grubo. Teraz jest trochę lepiej, ale wciąż jestem za gruba – stwierdza nastolatka w rozmowie z reporterką Uwagi!
– Jak w szpitalu założyli mi sondę, wymyśliłam sposób, żeby się tego jedzenia pozbywać. Pomyślałam, żeby wysysać, to co jest w rurce i wypluwać. Wtedy schudłam do 38 kg – opowiada Matylda.
Stan dziewczynki był wówczas dramatyczny.
– Nigdy wcześniej nie widziałam jej nago i kiedy weszłam do łazienki i zobaczyłam tył jej pleców… Ona miała plecy i nogi jak dwa słupy, nie miała w ogóle tej części ciała, którą nazywa się pośladkami. Nie myślałam, że tak człowiek może wyglądać – mówiła nam w lutym matka Matyldy.
– Chciałam popełnić samobójstwo. Miałam taki okres, że nie chciałam żyć. Nie wiem, dlaczego – mówi dziś 14-latka.
Stan zagrożenia
Nastoletni bunt i anoreksja idą u Matyldy w parze od trzech lat. Dzięki czujności rodziców dziewczynka korzysta z pomocy psychologów, terapeutów i psychiatrów. Jednak spektakularnych efektów w leczeniu nie widać.
– Boję się tego, że przytyję, boje się włożyć do ust jakieś kaloryczne jedzenie. Mam sny o tym, że zjadłam jakieś kaloryczne jedzenie. Po prostu nie chcę być gruba – mówi Matylda.
– Niestety, [etap zagrożenia życia Matyldy – red. ] nie jest za nami. Jak Matylda wyszła po hospitalizacji, to przez miesiąc jest na niewielu kaloriach – 600-700, choć mówi, że 800. Obawiam się, że za miesiąc czy dwa będzie znowu w szpitalu – mówi ojciec 14-latki.
– Choroba cały czas jest z Matyldą i z nami. Jest mega ciężko – dodaje matka Matyldy.
Zapytaliśmy Matyldę, jakie metody rodziców są w stanie na nią zadziałać.
– Żadne. Jeżeli chcę jeść mniej, to będę jeść mniej – mówi 14-latka.
– Matylda przybrała na wadze 20 kg i to się mogło udać tylko w szpitalu. To by się nigdy nie udało w domu – uważa matka nastolatki.
– Niby jem sama, ale muszą mnie pilnować – dodaje Matylda.
Rodzice, po wyjściu córki ze szpitala, starają się trzymać ją pod kloszem.
– Ona sama mówi, że gdyby miała pieniądze poszłaby do apteki i kupiła k… – przywołuje matka Matyldy.
Nastolatka, jakiś czas temu sięgnęła po narkotyki. Rozszerzyła paletę o środki psychoaktywne i leki. Nie pozostało to obojętne dla jej stanu zdrowia.
– Krąg znajomych, których miała Matylda odsunął się ze względu na chorobę. Bieda odpycha, bieda w sensie psychicznym czy emocjonalnym. Nikt nie chce w tym uczestniczyć – mówi ojciec 14-latki.
„Folwark zwierzęcy”
Jaki pływ na chorobę Matyldy miał internet?
– Teraz żaden, bo mam zakaz korzystania. Ale wcześniej miał bardzo duży. Przeglądałam stronki i one są niewyobrażalnie okropne – przyznaje Matylda.
– Znalazłam kilkanaście forów, gdzie te dziewczyny się „coachują”. To jest tak nieludzkie, tak abstrakcyjne, że normalny człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Matylda wysyłała zdjęcia swojego ciała, jego części – kostki, ręce, nogi; a one oceniały, jak na jakimś folwarku zwierzęcym. To była albo krytykowane, albo podziwiane. I robiły tam tak setki dziewczyn – opowiadała w lutym matka 14-latki.
– Wysyłałam zdjęcia, oni mówili brawo i to mnie motywowało – mówi dziś Matylda.
– Siedziała w internecie. Albo klikała albo spała. Czy można było to ograniczyć? Każde ograniczenie powodowało agresję w ostatnich miesiącach. Cięcie itd., więc nie można było jej tego zabrać – uważa ojciec 14-latki.
– Myślę, że miałam predyspozycje, żeby zdobyć publiczność. Czułam się pusta i samotna. Czułam się lepiej, jak ludzie mi pisali, że jestem ładna i słodka. Czułam się dowartościowana i jednocześnie byłam zajęta. Nie miałam tak dużo znajomych, więc jak sobie kupiłam nową sukienkę za np. 400 zł, to chciałam ją komuś pokazać, a nie miałam komu. Więc pokazywałam w internecie – tłumaczy Matylda.
„Chcę pozostać dzieckiem”
14-latka ma 177 centymetrów wzrostu i 49 kilogramów, ale waga jest zmienna. Mieszka z rodzicami i rodzeństwem na wsi. Dużo czyta, pisze wiersze, maluje obrazy i interesuje się modą.
– Bardzo bym chciała zostać dzieckiem, zostać malutka i nie dorastać, być słodka i w ogóle. To się też wiąże z anoreksją, że po prostu chce być chuda i mała. Jak przybieram na wadze, to jestem bardziej kobieca i większa objętościowo – mówi Matylda. I dodaje: – Nie chciałabym żyć już po 40., bo nie chcę się starzeć. Po jedzeniu, starość to mój największy lęk.
– Cały czas zadajemy sobie to samo pytanie, ile rzeczy zrobiliśmy źle, co zrobiliśmy źle. Komunikacja była zła, ale co jeszcze? Myślimy, ile dawaliśmy z siebie Matyldzie, ale uwagi było bardzo dużo i dużo miłości – mówi matka 14-latki. I apeluje: – Proszę osoby, które oglądają ten program – nie oceniały ludzi po krótkim programie. Każdy z nas niesie swoją historię, a jej nie widać po twarzach. Ona jest bardzo skomplikowana. I ja i mój mąż z całych sił staramy się, tak jak umiemy ratować Matyldę.
– Nie wiem, jak na pomóc. Brakuje zasobów. Przede wszystkim ludzi. Znajomych. Ludzi z zakresu wsparcia instytucjonalnego, czyli specjalistów. I zasobów finansowych – mówi ojciec 14-latki.
– Oburza mnie, że w naszym kraju, jeśli chodzi o psychiatrię czy psychoterapię, nie ma pomocy. Gdyby nie to, że każdy grosz odkładamy i opłacamy leczenie prywatnie, to pewnie byśmy dawno nie mieli córki, bo od państwa nie uzyskalibyśmy żadnej pomocy. I tak musieliśmy niebo i ziemię poruszyć żeby ostatnio znaleźć dla niej miejsce w szpitalu – mówi matka 14-latki.