Przed świętami Bożego Narodzenia ceny żywności będą jeszcze wyższe. Najdotkliwiej odczują to emeryci i najmniej zarabiający
W ciągu ostatniego roku ceny żywności wzrosły o blisko 6 proc. To największa podwyżka od 6 lat – podaje Główny Urząd Statystyczny. Na sklepowych półkach najbardziej podrożały warzywa, masło i jajka. Przed świętami Bożego Narodzenia ceny żywności nadal będą rosnąć, a najdotkliwiej odczują to emeryci, renciści i najmniej zarabiający. Inflacja to też sygnał dla Rady Polityki Pieniężnej do podwyżek stóp procentowych, co oznacza złe wieści również dla kredytobiorców.
– Na polskim rynku wzrost cen jest napędzany przede wszystkim wzrostem naszych wynagrodzeń. Bogacimy się, to dobrze, niemniej jednak ma to duże znaczenie dla cen produktów i usług. Nie bez znaczenia jest program Rodzina 500 Plus, który napędza rynek konsumpcji, a tym samym napędza wzrost cen – mówi agencji Newseria Biznes dr Monika Wyrzykowska-Antkiewicz, dziekan Wydziału Finansów i Zarządzania w Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu.
Ceny towarów i usług w październiku wzrosły o 2,1 proc. w ujęciu rocznym i o 0,5 proc. w ujęciu miesięcznym – podał Główny Urząd Statystyczny. W największym stopniu za taki wynik odpowiada drożejąca żywność. W październiku ceny produktów żywnościowych wzrosły o 1 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Najbardziej drożały warzywa (o 6,7 proc.), masło (3,3 proc.), owoce (2,5 proc.) i jajka (5,2 proc.). W ciągu ostatniego roku wzrost cen żywności wyniósł aż 5,8 proc. – to największa podwyżka od 6 lat.
– Przyczyn wzrostu cen żywności jest wiele. Na przykładzie masła możemy powiedzieć, że powodem jest rosnący popyt na masło w USA i Azji. Polacy mimo wzrostu cen nie chcą zrezygnować z konsumpcji tego produktu. Popyt rośnie również na jajka. Ma to związek z faktem, że na Zachodzie jajka zostały skażone szkodliwą substancją, dlatego zachodnie rynki zwiększają popyt m.in. jajka z Polski. Krajowi producenci mogą zyskać na eksporcie jednej sztuki nawet 20 gr, więc korzystają z okazji – mówi dr Monika Wyrzykowska-Antkiewicz.
Wzrost cen, który w największym stopniu dotyczy żywności, obejmuje też inne grupy produktów, m.in. odzież i obuwie. Rosną też ceny paliw, które przekładają się na wyższe koszty transportu, a tym samym – wyższe ceny towarów i usług.
– Paliwo drożeje nie tylko na rynku krajowym, lecz także na rynkach światowych. W ciągu ostatniego roku ceny paliw wzrosły o około 4 proc., ale trzeba zwrócić uwagę na to, że od czerwca do chwili obecnej ten wzrost cen paliw notowany jest na poziomie 20 proc., co widzimy na stacjach benzynowych. Dziś za benzynę [Pb 98 – red.] musimy płacić powyżej 5 zł, natomiast w ciągu ostatniego tygodnia olej napędowy zdrożał na stacjach o około 13 gr – mówi dr Monika Wyrzykowska-Antkiewicz.
Podwyżki cen odczuwają przede wszystkim emeryci, renciści i osoby najmniej zarabiające. Konsumpcja podstawowych produktów stanowi około połowy ich dochodów, dlatego – w przypadku tych grup społecznych – wzrosty cen są szczególnie dotkliwe.
– Nie mam dobrych wieści na okres przedświąteczny. Ceny żywności nadal będą rosły. Popyt na towary konsumpcyjne w tym okresie zdecydowanie jest wysoki, więc producenci będą chcieli skorzystać z tego trendu – mówi dr Monika Wyrzykowska-Antkiewicz.
Zdaniem wykładowcy toruńskiej WSB inflacja spowoduje, że konsumenci będą szukać towarów i usług po niższych cenach. Z kolei sprzedawcy i producenci będą musieli je modyfikować, przykładowo restauracje będą zmuszone zmieniać swoje menu w związku z podwyżką cen żywności.
– Inflacja oznacza spadek siły nabywczej pieniądza, a zatem konsumenci i producenci tracą zaufanie do waluty danego kraju. To utrudnia planowanie zarówno konsumentom, jak i przedsiębiorcom. W rezultacie przedsiębiorcy mają utrudnione decyzje inwestycyjne, co może przełożyć się na spadek polskiego PKB. Inflacja powinna także spowodować wzrost poziomu stóp procentowych. RPP jeszcze nie podjęła takiej decyzji, ale to tylko kwestia czasu. To dobra informacja dla osób, które chcą oszczędzać, ale niekorzystna dla kredytobiorców – jeżeli stopy procentowe wzrosną, to oczywiście koszty kredytów będą wyższe – mówi dr Monika Wyrzykowska-Antkiewicz.