Protesty w Brazylii po utrzymaniu kary 12 lat więzienia dla byłego prezydenta za korupcję. Lula miał przyjąć milion dol. łapówki
W stolicy Brazylii tłumy zwolenników byłego prezydenta Luiza Luli da Silvy wyszły na ulice po tym, jak sąd najwyższy utrzymał karę 12 lat więzienia dla polityka. Został on skazany za korupcję – miał przyjąć łapówki o wartości ponad 1,2 mln dolarów od firmy budowlanej OAS SA.
W zamian za korzyści majątkowe – m.in. luksusowy apartament – polityk miał wpływać na kontrakty państwowego koncernu naftowego Petrobras, który miał na procederze stracić nawet 2 mld dolarów. Lula zaprzeczał zarzutom. Jego zwolennicy przekonują, że proces miał podłoże polityczne, gdyż polityk był faworytem wyborów prezydenckich zaplanowanych na sierpień 2018 r. Jego apelacja została odrzucona stosunkiem głosów 6 do 5.
Skazany polityk nie może już ponownie kandydować na urząd prezydenta Brazylii.
Lula sprawował urząd dwie kadencje w latach 2003-2011. Stał na czele lewicowej Partii Pracujących. Gdy odchodził ze stanowiska, jego poparcie sięgało nawet 80 proc. W czasie swoich rządów utrzymał kapitalistyczny ustrój, wprowadzając jednak szereg reform społecznych. W okresie szybkiego rozwoju gospodarczego Brazylii pozwoliły one na awans społeczny wielu grup ludności.
Lula w młodości był szefem związku zawodowego i przewodził strajkowi generalnemu. Za organizację protestów był wielokrotnie więziony przez reżim wojskowy. W 2011 r. otrzymał Nagrodę Lecha Wałęsy.