Prawie 70 proc. Polaków niezadowolonych z opieki zdrowotnej. Dużo skarg pacjentów dotyczy SOR‑ów
50 tys. zgłoszeń wpływa rocznie do Rzecznika Praw Pacjenta. Dotyczą one przede wszystkim leczenia szpitalnego oraz ambulatoryjnego. Pacjenci skarżą się na zbyt długi czas oczekiwania, niską jakość świadczeń, odmowy ich udzielenia oraz brak ciągłości leczenia. Zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta najgorzej oceniane są szpitalne oddziały ratunkowe, najlepiej zaś jednostki podstawowej opieki zdrowotnej.
Przyczyną trudnej sytuacji opieki medycznej w Polsce – według RPP – jest przede wszystkim niewystarczające finansowanie, braki kadrowe oraz problemy z organizacją funkcjonowania podmiotów leczniczych.
Jak pokazują ubiegłoroczne badania CBOS, przytaczane przez NIK, aż 66 proc. Polaków ocenia działalność polskiej służby zdrowia negatywnie, z tego 27 proc. zdecydowanie negatywnie. Zgodnie z informacjami zawartymi w opublikowanym w maju tego roku raporcie „System ochrony zdrowia w Polsce – stan obecny i pożądany kierunek zmian” Najwyższej Izby Kontroli tak niska ocena wynika przede wszystkim z długiego oczekiwania pacjentów na uzyskanie świadczenia. Problemy z dostępem do świadczeń należą też do najczęściej zgłaszanych na infolinii Rzecznika Praw Pacjenta – w 2018 roku przyjęto ponad 24 tys. tego rodzaju zgłoszeń, czyli o ponad 8 tys. więcej niż 3 lata wcześniej.
– Najczęstsze sygnały, które docierają do Biura Rzecznika Praw Pacjenta, dotyczą zasadniczo dwóch kwestii: pierwsza to kwestia związana z dostępnością do świadczeń opieki zdrowotnej, zwłaszcza ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, a druga kwestia dotyczy bezpieczeństwa pacjenta – mówi agencji informacyjnej Newseria Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.
Najwyższa Izba Kontroli wskazała kilka podstawowych przyczyn takiego stanu rzeczy m.in. nieefektywne finansowanie systemu ochrony zdrowia, nieprawidłową koordynację działań w zakresie tworzenia i funkcjonowania podmiotów leczniczych, brak skoordynowanej opieki nad pacjentem oraz braki kadrowe. Zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta, aby system finansowania opieki zdrowotnej był wydolny, wydatki z budżetu państwa powinny sięgać 6 proc. PKB.
– Procedury medyczne są coraz droższe, mamy coraz doskonalsze leki i wyroby medyczne, a w ślad za tym – wyższe ceny. Poza tym mamy problem demograficzny, z którym musimy się zmierzyć, czyli starzejące się społeczeństwo, wielochorobowość, co również będzie generowało wyższe wydatki – mówi Bartłomiej Chmielowiec.
Zdaniem Rzecznika pierwsze kroki w kierunku zwiększenia finansowania systemu ochrony zdrowia już zostały poczynione. Obecnie rządzący powinni się skoncentrować na usprawnieniu organizacji podstawowej opieki zdrowotnej. Najbardziej palące potrzeby w tym zakresie to wydzielenie budżetu na działania profilaktyczne, umożliwienie lekarzom POZ przeprowadzania badań profilaktycznych oraz prowadzenia pacjentów z chorobami przewlekłymi, o ile nie wymagają oni świadczeń udzielanych przez lekarzy specjalistów. W ten sposób do specjalistów trafialiby wyłącznie chorzy faktycznie wymagający tego rodzaju opieki, co korzystnie wpłynęłoby na zmniejszenie czasu oczekiwania na wizytę.
– Powinniśmy odchodzić od leczenia szpitalnego, gdzie procedury są najdroższe, na rzecz udzielania świadczeń w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Kwestia profilaktyki i edukacji pacjentów jest również niezmiernie istotna, bo tak naprawdę to, czy będziemy zdrowi i w jakim zdrowiu upłynie nam życie, zależy w głównej mierze od nas – mówi Bartłomiej Chmielowiec.
Jak pokazuje raport Rzecznika Praw Pacjenta, największe niezadowolenie chorych budzi opieka szpitalna, zwłaszcza na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Dotyczy ich 17 proc. zgłoszeń na temat leczenia szpitalnego. Co roku Rzecznik Praw Pacjenta otrzymuje za pośrednictwem infolinii blisko 3 tys. zgłoszeń odnośnie do SOR-ów. Dotyczą one przede wszystkim zbyt długiego czasu oczekiwania na uzyskanie świadczenia oraz niezadowalającą jakość otrzymanej pomocy. Zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta problemem jest przede wszystkim brak odpowiedniej organizacji pracy oddziałów ratunkowych.
– Z naszych doświadczeń m.in. z kontroli SOR-ów oraz izb przyjęć na Śląsku wynika, że podstawowy problem związany był z organizacją funkcjonowania tych oddziałów, wydłużających się badań i braku decyzji, które powinny zapaść w odpowiednim momencie. Na to również nałożył się brak odpowiedniego zaplecza kadrowego, czyli brak lekarzy, ratowników i pielęgniarek –mówi Bartłomiej Chmielowiec.
Rzecznik podkreśla jednocześnie, że błędy systemowe nie wyczerpują problemów związanych ze szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Bardzo często za wydłużające się kolejki odpowiedzialni są bowiem pacjenci, nieroztropnie wybierając tę formę pomocy medycznej. Na SOR trafiać powinni wyłącznie pacjenci z poważnym stanem zagrożenia życia lub zdrowia, tymczasem zgłaszają się tam osoby z lekkimi dolegliwościami, które pomocy szukać powinny przede wszystkim w przychodniach rejonowych. Częstymi pacjentami są także osoby pragnące uzyskać zwolnienie z pracy lub lek na receptę.
– W sytuacji, kiedy faktycznie nasz stan zdrowia jest poważny, to oczywiście powinniśmy się starać domagać od personelu medycznego tego, aby te świadczenia zdrowotne zostały nam udzielone natychmiast – mówi Bartłomiej Chmielowiec.
Zdaniem Rzecznika Polacy są coraz bardziej świadomi swoich praw i coraz bardziej konsekwentnie domagają się ich realizacji. Świadczy o tym rosnąca liczba zgłoszeń na infolinię Rzecznika Praw Pacjenta. Z opublikowanego na początku tego roku raportu wynika, że co roku rejestrowanych jest blisko 50 tys. zgłoszeń, a dotyczą one przede wszystkim lecznictwa szpitalnego i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. W ramach szpitalnictwa najwięcej skarg dotyczy funkcjonowania szpitalnych oddziałów ratunkowych oraz oddziałów ortopedycznych, internistycznych oraz ginekologiczno-położniczych.
– Na kolejnym miejscu jest ambulatoryjna opieka specjalistyczna i tu w głównej mierze te sygnały dotyczą braku dostępności do udzielania świadczeń zdrowotnych. Najlepiej oceniany jest POZ, czyli podstawowa opieka zdrowotna, bo z tego obszaru relatywnie najmniej sygnałów i najmniej skarg do nas dociera – mówi Bartłomiej Chmielowiec.