"Motoryzacyjny kryzys uderza w Kanadę – fabryki wstrzymane, pracownicy w niepewności"
W kanadyjskim Windsor narasta niepokój po decyzji koncernu Stellantis o tymczasowym zamknięciu jednej z kluczowych fabryk motoryzacyjnych. Ruch ten, będący reakcją na nowe amerykańskie cła importowe, wywołał falę niepewności wśród tysięcy pracowników i postawił sektor samochodowy Kanady w trudnym położeniu.
Cła Trumpa uderzają w graniczną współpracę
Powodem decyzji Stellantis jest wprowadzenie przez Stany Zjednoczone 25-procentowych ceł na samochody produkowane poza ich granicami. Choć dla Kanady przewidziano obniżoną stawkę – 12,5% w przypadku aut z co najmniej połową komponentów pochodzących z USA – konsekwencje gospodarcze są już odczuwalne. Stellantis nie tylko wstrzymał produkcję w Windsor, ale też na miesiąc zatrzymał zakład w Toluca w Meksyku i zwolnił 900 pracowników w Stanach.
Dla Kanady to cios w samo serce przemysłu. Aż 93% krajowej produkcji samochodów trafia na rynek amerykański – to około 1,6 miliona pojazdów rocznie. Dodatkowo, części wyprodukowane w Kanadzie, które trafiają do fabryk w USA, także podlegają nowym cłom.
Obawy pracowników: "To absolutnie przerażające"
Mieszkańcy Windsor, miasta graniczącego z Detroit, znani są ze swojej wieloletniej roli w północnoamerykańskim łańcuchu produkcji samochodów. Teraz jednak – jak mówi Christina, pracownica fabryki Forda z 25-letnim stażem – ich przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. "Mam czwórkę dzieci. Jedno studiuje. Boję się o naszą przyszłość" – mówi ze łzami w oczach.
Chad Lawton, inny pracownik zakładu, wyraża nadzieję, że sytuacja jest przejściowa. – Musimy bronić naszych interesów. Kanada nie może się po prostu wycofać – stwierdza.
Rząd odpowiada: cła i wsparcie dla inwestorów
Premier Kanady Mark Carney zapowiedział odpowiedź w postaci symetrycznych ceł – 25% na samochody produkowane w USA i sprzedawane w Kanadzie. Nowe stawki nie obejmą jednak części samochodowych, co ma zapobiec dalszym zakłóceniom w produkcji. Dodatkowo rząd planuje wprowadzenie ulg dla firm, które zdecydują się utrzymać produkcję i inwestycje na terenie Kanady.
Eksperci ostrzegają: "Ceny pójdą w górę, popyt może runąć"
Zdaniem Mahmooda Nanjiego z Ivy Business School, nowe cła mogą znacząco wpłynąć na ceny dla konsumentów. Przewiduje on, że cena popularnego modelu Chevrolet Silverado może wzrosnąć nawet o 8000 dolarów. – Dealerzy będą mieli trudności ze sprzedażą aut, a spadek popytu będzie odczuwalny po obu stronach granicy – ostrzega.
Nanji wskazuje też na biurokratyczne wyzwania, jakie stwarza nowy system ceł. W świecie, w którym komponenty samochodowe przekraczają granice wielokrotnie przed finalnym montażem, ustalenie, jakie cło obowiązuje który pojazd, może okazać się "administracyjnym koszmarem".
Nie tylko gospodarka – to też polityka
W cieniu nadchodzących wyborów, kanadyjscy liderzy polityczni proponują różne rozwiązania. Konserwatyści chcą zniesienia podatków od krajowych pojazdów, a Nowa Partia Demokratyczna postuluje emisję specjalnych "obligacji zwycięstwa" jako formy wsparcia dla krajowej gospodarki.
Choć fabryka Stellantis w Windsor ma zostać zamknięta tylko na dwa tygodnie, to dla wielu pracowników to sygnał ostrzegawczy. Kryzys handlowy pomiędzy Kanadą a USA może okazać się początkiem dłuższych turbulencji, które odczują nie tylko fabryki, ale i zwykli kierowcy na obu stronach granicy.