Kulisy strzelaniny w centrum Poznania. Dlaczego sprawcy przywrócono pozwolenie na broń?
W biały dzień w centrum Poznania na oczach narzeczonej zastrzelony został młody mężczyzna. Sprawca, choć posiadał broń legalnie, wcześniej miał ją odebraną. Czemu pozwolenie zostało przywrócone?
30-letni Kordian i 20-letnia Julia byli szczęśliwą parą. Planowali wspólnie życie. Tydzień przed tragedią zaręczyli się. – On był bardzo zakochany, do samego końca. Było widać, że to było coś, co dało mu nową energię, stało się sensem życia – uważa Dariusz Szczotkowski, kolega Kordiana.
Szczotkowski poznał Kordiana w stowarzyszeniu „Niskie składki”. – W pewnym momencie trochę się rozeszliśmy. My poszliśmy w kierunku ekonomii i wolnego rynku, a on został przy kulturze. Kultura była dla niego bardzo ważna – kultura w Łodzi, kultura żydowska w Łodzi, tożsamość miasta, w którym żył. Kordian był bardzo aktywny, ciągle chciał coś poprawiać, robić dla innych. To był mega pozytywny facet – zaznacza Szczotkowski.
Para na co dzień mieszkała w Łodzi, byli w związku od ponad 1,5 roku. On pracował w Filharmonii Łódzkiej, a ona zaczynała studia prawnicze. Do Poznania przyjechali na weekend, by spotkać się z rodziną, przyjaciółmi i miło spędzić czas.
Ostatnie godziny życia Kordiana
Z mediów społecznościowych wynika, że para o godz. 14:30 udała się do Centrum Szyfrów Enigma. Po około godzinie poszli dalej, kierując się ulicą Kościuszki, zatrzymali się w pobliskiej kawiarni. Okazało się, że wpisy w sieci śledził były chłopak Julii – Mikołaj, który mieszka w Poznaniu. Tuż przed godz. 17 para wyszła z kawiarni i udała się w stronę Starego Miasta, gdzie napotkała Mikołaja.
– Tuż przed godziną 17 doszło do zabójstwa mężczyzny [Kordiana – red.]. Napastnik oddał w jego kierunku dwa strzały, a następnie sam popełnił samobójstwo – mówi mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. I precyzuje: – Jeden mężczyzna zginął na miejsc, drugi, poważnie ranny, był opatrywany przez ratowników i został zabrany do szpitala. Na miejscu policjanci zauważyli leżącą na chodniku broń. Był to pistolet Glock 17.
Lekarze walczyli o życie sprawcy, ale mężczyzny nie udało się uratować.
Kim był zabójca z centrum Poznania?
Sprawca zabójstwa – Mikołaj B. – to absolwent prawa, pracownik urzędu wojewódzkiego. – Spotykałem się z Mikołajem dosyć regularnie i nie zaobserwowałem u niego żadnych oznak, że dzieje się w nim coś tak okropnego – zapewnia znajomy sprawcy, do którego udało nam się dotrzeć. – Jeśli chodzi o Julię, to znałem ją słabo. Widziałem ją wprawdzie kilka razy. Miła, uśmiechnięta, ładna dziewczyna. On wspominał tylko kilka razy, że za nią tęskni, że szkoda, że się rozstali – dodaje mężczyzna.
Para spotykała się przez rok. Mikołaj miał wówczas 27 lat, a Julia 18. O rozstaniu miała zdecydować dziewczyna. – Kilkukrotnie słyszałem, że Mikołaj tego nie odpuszcza, grozi i przypomina o swoim istnieniu. Moim zdaniem można było mieć pewne obawy. Może nie, że będzie tak wielka tragedia, bo tego nikt nie zakładał, ale że będą pewnego rodzaju problemy – uważa Dariusz Szczotkowski.
Mikołaj B. interesował się bronią palną, trenował strzelectwo. – Lubił strzelać i chodzić na strzelnicę. U niego to było wyłącznie hobby. W żaden sposób nie było to powodowane jakąś agresją czy innymi tego rodzaju fascynacjami – przekonuje znajomy mężczyzny.
Mikołaj B. miał pozwolenie na broń
Od 5 lat Mikołaj B. miał pozwolenie na broń sportową i kolekcjonerską. – Mikołajowi odebrano pozwolenie na broń, ponieważ około trzy miesiące po rozstaniu zaczął grozić Julii, że jeżeli do niego nie wróci, to on odbierze sobie życie – mówi znajomy Mikołaja. – Była już wówczas dziewczyna przekazała policjantom z Poznania wiadomość, że podczas jednej z rozmów telefonicznych miał jej zasugerować, że może chcieć popełnić samobójstwo – przyznaje mł. insp. Andrzej Borowiak. – Policjanci, natychmiast po tej wiadomości, odnaleźli tego mężczyznę. Został on przewieziony do szpitala – lekarze zdecydowali, że zatrzymają go na kilkudniową obserwację – dodaje policjant.
Funkcjonariusze podjęli decyzję o cofnięciu Mikołajowi B. pozwolenia na broń. Mężczyzna nie mógł się z tym pogodzić. Złożył odwołanie i poddał się kolejnym badaniom lekarskim. – Przedłożył kolejną, nową, opinię lekarską, która wskazywała na to, że nie ma żadnych przeciwskazań do tego, aby taką broń posiadać. Pomimo tej opinii, nasi eksperci uznali, że trzeba przeprowadzić niezależne badania medyczne – tłumaczy mł. insp. Andrzej Borowiak.
Kolejna, trzecia już, opinia także była pozytywna. Stwierdzono w niej, że Mikołaj B. może odzyskać broń. Udało nam się ustalić, kto tym razem badał mężczyznę, to lekarze z Zakładu Medycyny Pracy w Poznaniu. Dlaczego, mimo stanowiska policji i takich okoliczności, psychiatrzy dali zielone światło, aby Mikołaj B. odzyskał broń?
– W przypadku badań psychiatrycznych niestety trudno jest obiektywizować. Tu nie da się zrobić zdjęcia czy tomografii. Nie jest tak, że psychiatra wszystko przewidzi, że ktoś coś zrobi, czy popełni przestępstwo. Może orzec, co jest tu i teraz – tłumaczy lek. med. Marek Andrzejewski, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy.
– W tym przypadku ostra reakcja była wcześniej, później ta ostra reakcja przeminęła i jeżeli ta osoba była badana i nie miała żadnych cech takiego zachowania i psychiatra ocenił, że było minęło i ryzyko nawrotu jest nieduże, to można orzec brak przeciwskazań – dodaje lek. med. Marek Andrzejewski.
– Pomimo tego, że ta opinia medyczna była po raz kolejny korzystna, to nasi eksperci, można powiedzieć, toczyli batalię o to, aby tej broni mu nie zwracać. Przesłuchiwali różne osoby z najbliższego otoczenia mężczyzny i przesłuchania doprowadziły do takich wniosków, że kolejnych przeciwskazań już nie było. Byliśmy wręcz zmuszeni zwrócić mu dwie sztuki broni i przywrócić pozwolenia. Niedługo potem ten mężczyzna zarejestrował zakup Glocka 17, który jak się później okazało, był użyty do zabójstwa na ul. Święty Marcin – mówi mł. insp. Andrzej Borowiak.
– Jest to człowiek, u którego przez dłuższy czas narastały frustracje, tak naprawdę do punktu zenitu. Moment zaręczyn [Kordiana i Julii – red.] sprzed tygodnia był kroplą, która przelała czarę goryczy – uważa psycholog śledczy Łukasz Wroński z Centrum Psychologii Kryminalnej.
Jakie znaczenie ma to, że zabójstwo wydarzyło się na oczach dziewczyny, której mężczyzna nie zrobił krzywdy? – To klucz do zrozumienia motywacji sprawcy. On w ten sposób chciał się zemścić na swojej byłej partnerce – przekonuje Wroński. – To typowy przykład zemsty zza grobu, mści się na niej, leżąc w grobie – mówi dr n. med. Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
– Istnieje ogromna trudność w wydawaniu pozwoleń na broń. Powinien być przepis, że te badania co pewien czas są weryfikowane. Druga rzecz, to to, że ktoś posiada broń, powinno być monitorowane, tak jest w służbach mundurowych. Jeżeli widzą, że ktoś ma problemy, na przykład osobiste, to z reguły broń się zabiera – dodaje dr n. med. Jerzy Pobocha.