Kiedy spadną ceny mieszkań? Branża budowlana stawia diagnozy
Nieżyciowe prawo, długi czas oczekiwania na decyzje administracyjne pozwalające rozpocząć budowę lub odmowy „z automatu”, brak ziemi, rosnące koszty oraz prywatny interes stojący czasem ponad dobrem ogółu – to zdaniem przedstawicieli praktyków najpoważniejsze problemy, z którymi stykają się dziś inwestorzy w branży mieszkaniowej.
Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) zdefiniował siedem kluczowych czynników hamujących rozwój branży, które zamknięto w dokumencie „7 grzechów głównych wstrzymujących rozwój budownictwa mieszkaniowego”. Opracowane w materiale czynniki są zbiorem codziennych wyzwań, które dodatkowo poparto wypowiedziami praktyków. Raport stał się więc okazją do organizacji śniadania prasowego w temacie, który dzisiaj interesuje wszystkich – „Kiedy spadną ceny mieszkań?”. W Polskiej Agencji Prasowej spotkali się eksperci, aby wspólnie zastanowić się nad tym co przeszkadza w uwolnieniu potencjału polskiej branży budowlanej.
Profesor Anna Szelągowska z Katedry Miasta Innowacyjnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie powiedziała, że chociaż według danych GUS w Polsce statystycznie nie ma deficytu mieszkaniowego, to jednak duża liczba osób mieszka w substandardowych warunkach. Aż 2,4 mln mieszkań zostało zbudowanych przed II wojną światową, z tego 800 tys. gospodarstw domowych nie ma dostępu do toalety, a 445 tys. do bieżącej wody.
Profesor dodała, że w Polsce jest duża liczba jednoosobowych gospodarstw mieszkaniowych, a liczba ta rośnie z roku na rok. „Będzie to napędzać popyt na mieszkania” – zaznaczyła.
Grzegorz Kiełpsz, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich podkreślił, że mieszkania budowane przez deweloperów są sprzedawane na wolnym rynku rządzącym się prawem podaży i popytu, „ale istnieją jeszcze dwa segmenty polityki mieszkaniowej, czyli mieszkania komunalne i mieszkania zakładowe, które w dużej mierze należą do Skarbu Państwa”.
Dodał, że Mieszkanie Plus było planowane na 100 tys. mieszkań rocznie, z czego zbudowanych zostało raptem 19 tys. lokali.
Profesor Szelągowska podkreśliła, że ogromnym problemem, z który borykają się deweloperzy, jest oczekiwanie na wydanie przez urzędników wszelkich wymaganych pozwoleń – przedłuża to inwestycję nawet o cztery lata.
Chodzi o dodatkowe koszty związane z artykułem 16. ustawy o drogach publicznych, który zobowiązuje inwestora inwestycji niedrogowej do poniesienia kosztów budowy lub przebudowy w sytuacji, gdy sama budowa bądź przebudowa drogi miałyby być zrealizowane przez inny podmiot.
Prezes Zarzycki dodał, że wnioski o odrolnienie składane dla terenów objętych planem miejscowym rozpatrywane są na szczeblu ministerialnym przez rok a nawet dwa lata.
Uczestnicy spotkania mieli też spójny pogląd na to, że choć realizacja polityki mieszkaniowej leży po stronie samorządów, niezbędna jest współpraca między lokalnymi władzami a branżą deweloperską, co pozwoli na skuteczne oszacowanie potrzeb i profesjonalną i sprawną realizację inwestycji.
Na podsumowanie spotkanie jego uczestnicy zostali zapytani o to, co jest potrzebne, aby hasło spotkania „Kiedy spadną ceny mieszkań?” przełożyło się na praktykę.
Profesor Szelągowska zaznaczyła, że nie należy spodziewać się spadku cen mieszkań w dużych miastach, a raczej będzie miał miejsce ich wzrost w wysokości 5 proc. w skali roku.
Prezes Grzegorz Kiełpsz przytoczył dane, z których wynika, że od 2006 roku do 2022 roku ceny mieszkań w Warszawie, Krakowie i w Łodzi wzrosły dwukrotnie.