USA: lekarze nie mają czasu głosować w wyborach
Tylko połowa praktykujących lekarzy jest zarejestrowana jako uprawnieni do głosowania, a najczęstszą przeszkodą napotykaną przez lekarzy rezydentów jest brak czasu na głosowanie – wynika z badań opublikowanych na łamach “JAMA Internal Medicine” oraz „Journal of General Internal Medicine”.
Oba badania opublikowali naukowcy z University of Texas Southwestern. Twierdzą, że znalezienie sposobów na zwiększenie udziału lekarzy w wyborach ma kluczowe znaczenie ze względu na wagę kwestii opieki zdrowotnej.
„Przywódcy naszego rządu odgrywają ważną rolę w kształtowaniu polityki zdrowotnej, która ma bezpośredni wpływ na naszych pacjentów – powiedział dr Hussain Lalani, rezydent UTSW w dziedzinie chorób wewnętrznych i pierwszy autor obu badań. – Jak możemy sprawić, by lekarze, którzy opiekują się pacjentami i na własne oczy widzą wyzwania, przed którymi stoi nasz system opieki zdrowotnej, byli bardziej zaangażowani w proces głosowania? Aby to zrobić, musimy zrozumieć bariery, jakie napotykają”.
W badaniu opublikowanym w “JAMA Internal Medicine”, naukowcy przeanalizowali dane ponad 112 000 lekarzy zarejestrowanych jako uprawnieni do głosowania w Teksasie, Kalifornii i Nowym Jorku. Naukowcy odkryli, że wskaźnik głosowania w tej grupie był o 14 proc. niższy niż w ogólnej populacji. Ponadto połowa uprawnionych lekarzy w tych trzech stanach o dużej liczbie ludności nie została zarejestrowana do głosowania.
Najczęstszą specjalizacją w badanej grupie była opieka podstawowa. Czterdzieści proc. lekarzy to osoby z wyżu demograficznego, 36 proc. – to pokolenie X. 66 proc. stanowili mężczyźni.
“Lekarze zaangażowani jako zwolennicy lub wybierani urzędnicy zawsze stanowili mniejszość. Obecnie coraz więcej osób jest zainteresowanych zaangażowaniem się w politykę zdrowotną. Głosowanie to podstawowy sposób angażowania się – zaznaczył dr Arthur Hong, adiunkt na wydziale chorób wewnętrznych i nauk o danych, autor opracowania. – Lekarze, którzy byli już zarejestrowani, głosowali częściej niż ogół społeczeństwa”.
W drugim badaniu, opublikowanym w “Journal of General Internal Medicine”, naukowcy przebadali 175 lekarzy rezydentów ośmiu najliczniejszych specjalizacji w UT Southwestern. Najczęstszą specjalizacją była medycyna wewnętrzna, średni wiek wynosił 29 lat, a 52 proc. stanowili mężczyźni. Rezydentów poproszono o ocenę czterech barier dotyczących głosowania: rejestracji wyborców, przeszkód logistycznych, czasu i czynników psychologicznych. Spośród tych czterech najczęściej wskazywany był czas, po którym następowały bariery psychologiczne, takie jak przekonanie lekarzy, że ich głos nie zrobi różnicy. Rejestracja nie stanowiła problemu, ponieważ 96 procent zostało zarejestrowanych do głosowania.
„Wypalenie zawodowe lekarza to nie tylko długość jego zmian. Chodzi także o to, jak dużą kontrolę masz w życiu zawodowym – mówi dr Rija Siddiqui, psychiatra-rezydentka UTSW i autorka drugiego badania. – Lekarze szkolący się często pracują na obszarach o niekorzystnej sytuacji społeczno-ekonomicznej i dysponujących niewielkimi zasobami”.
Zarówno Lalani, jak i Siddiqui twierdzą, że w opiece zdrowotnej zachodzi zmiana kulturowa, która stawia na pierwszym miejscu zaangażowanie obywatelskie. Byli zaangażowani w działania na terenie Dallas mające ułatwić lekarzom głosowanie, takie jak organizowanie rejestracji wyborców w szpitalu Parkland Memorial Hospital i pomaganie lekarzom rezydentom w zaangażowaniu się w ten proces. 99 proc. rezydentów chorób wewnętrznych w UT Southwestern jest teraz zarejestrowanych do głosowania po działaniach podjętych z inicjatywy rezydentów.
Brakuje obszerniejszych badań dotyczących lekarzy i głosowania. Ostatnie znane badanie w tej dziedzinie „Czy lekarze głosują?” (Do Doctors Vote?) zostało opublikowane w 2006 roku w “Journal of General Internal Medicine”. Naukowcy z University of Pennsylvania przyjrzeli się dwóm ankietom przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych w latach 1996-2002 i stwierdzili, że lekarze głosują rzadziej niż ogół populacji. (PAP)