“Tu cud, że żyje”. Pies nadział się na pręt i kilka godzin czekał na pomoc.
W Aleksandrii w województwie śląskim, pies spłoszony wybuchami petard chciał przeskoczyć ogrodzenie, ale nadział się na pręt. Do zdarzenia doszło w noc sylwestrową.
Jedna z mieszkanek Aleksandrii usłyszała skomlenie. Wyszła z domu i zauważyła, że pies zawisł na ogrodzeniu a pręt przebił mu pachwinę.
Dyspozytorzy centrum powiadamiania ratunkowego oraz straży pożarnej odmówili przyjazdu, więc kobieta próbowała z zięciem uwolnić psa. Nie udało się. Zwierzę było wystraszone i gryzło.
“Policja od 4 rano zabezpieczała miejsce, natomiast nie mogła uzyskać od gminy, aby przyjechał weterynarz. Dopiero o 6 rano udało się panią sekretarz obudzić.” – powiedziała Agnieszka Węgrzyn, prezes fundacji Psia Duszka. Była jedną z wolontariuszek udzielających psu pomocy, którym udało się znaleźć weterynarza.
“To cud, że pies żyje!” – powiedziała Anna Stępień z Biura Obrony Zwierząt APA.
Po kilku godzinach na miejscu pojawili się strażacy. Udało się im zdjąć psa z ogrodzenia i przewieźć do kliniki, gdzie wycięto pręt. Lekarz weterynarz Mariusz Stefanek powiedział, że istniało duże ryzyko amputacji z powodu niedokrwienia kończyny. Zabieg przebiegł jednak pomyślnie, krążenie wróciło do normy a pies dochodzi do siebie.