Skradziona czaszka, odcięty pomnik i australijskie miasto podzielone
Przez kilka miesięcy niezwykły widok przyciągał uwagę przechodniów w centralnym placu stolicy Tasmanii, Hobart: para odciętych, brązowych stóp stała samotnie na postumencie. Były to pozostałości po pomniku Williama Crowthera, wybitnego chirurga i premiera, który przez ponad sto lat górował nad parkiem. Jednak pewnego wieczoru w maju pomnik został odcięty w kostkach, a na jego piaskowcowej podstawie pojawił się graffiti z napisem „co się odwlecze, to nie uciecze”.
Ten akt wandalizmu przypomniał o wydarzeniach sprzed ponad 150 lat, kiedy Crowther rzekomo włamał się do kostnicy, rozciął głowę aborygeńskiego przywódcy Williama Lanne’a i skradł jego czaszkę. Sprawa wywołała brutalny konflikt o pozostałe części ciała, które stały się symbolem kolonialnych działań zmierzających do eksterminacji ludności aborygeńskiej w Australii.
Tasmania była w centrum kolonialnych wysiłków mających na celu całkowite wyniszczenie Aborygenów. William Lanne, marynarz, który zmarł w 1869 roku, był przedstawiany jako ostatni mężczyzna tej społeczności na wyspie. Jego szczątki stały się więc makabrycznym trofeum dla białych lekarzy i naukowców, co dodatkowo pogłębiło historyczną traumę rdzennych mieszkańców Australii.
Dla niektórych postać Crowthera to niesprawiedliwie oczerniony człowiek swojej epoki, a jego pomnik – mimo kontrowersji – jest ważną częścią historii stanu, w której należy uwzględniać zarówno blaski, jak i cienie. Jednak dla potomków Lanne’a, pomnik Crowthera to symbol kolonialnej brutalności, dehumanizacji Aborygenów oraz zakłamywania przeszłości, sugerującego, że rdzenni mieszkańcy Tasmanii wyginęli.
„Chodzisz po mieście i nie zobaczysz żadnych śladów obecności Aborygenów” – mówi aborygeńska aktywistka Nala Mansell. Zniszczony pomnik stał się teraz symbolem miasta – i kraju – walczącego z najbardziej mrocznymi rozdziałami swojej historii.
Jednym z miejsc najlepiej obrazujących te zmagania jest Risdon Cove, nazywane przez Aborygenów Palawa „piyura kitina”. To tam, nad strumieniem, dumnie stoi pomnik upamiętniający pierwszą brytyjską osadę na ziemi, która wcześniej nosiła nazwę Ziemi van Diemena. To miejsce, jak wiele innych w Tasmanii, przypomina o trudnej i bolesnej historii, której skutki są odczuwalne do dziś.