Rozpędzony samochód wjechał w tłum protestujących przeciw skrajnej prawicy w USA. Jedna osoba nie żyje, pięć walczy o życie. Rozbity policyjny śmigłowiec
Jedna osoba zginęła, a ponad 30 zostało rannych po tym, jak rozpędzony samochód wjechał w tłum protestujących przeciw demonstracji skrajnej prawicy w Charlottesville, w USA. W pobliżu miejsca zdarzenia, kilka godzin później rozbił się także policyjny śmigłowiec, w wyniku czego, zginęło dwóch członków załogi.
Jak podaje światowa agencja AP, w Charlottescville protestowali “biali nacjonaliści”, przeciw planom władz dotyczących usunięcia pomnika generała Roberta E. Lee, który był dowódcą wojsk Konfederacji w czasie wojny secesyjnej.
W okolicy pojawiła się także kontrdemonstracja, przeciwko skrajnej prawicy.
Między grupami doszło do ostrych starć, uczestnicy obrzucali się kamieniami, butelkami i petardami. Gubernator stanu ogłosł stan wyjątkowy i nakazał policji rozwiązanie demonstracji jeszcze zanim oficjalnie się one zaczęły.
Niestety, sytuacja wciąż była napięta. W pewnym momencie, w tłum protestujących przeciw skrajnej prawicy, wjechał rozpędzony samochód osobowy, po czym zaczął się wycofywać na pobliską ulicę. Zginęła 32-letnia kobieta, a 35 osób jest rannych, z czego stan pięciu z nich określany jest jako krytyczny.
Policji udało się już zatrzymać kierowcę samochodu. Jest nim dwudziestolatek podejrzany o morderstwo drugiego stopnia.
Wieczorem, w okolicach zamieszek rozbił się także policyjny śmigłowiec. Maszynęła runęła na ziemię, w wyniku czego zginęło dwóch człoków załogi. Na razie nieznane są przyczyny katastrofy.