Padli ofiarami oszustów mieszkaniowych
Nawet kilkadziesiąt osób z Łodzi mogło paść ofiarami grupy oszustów wyłudzających mieszkania. Minęło pięć lat, ale zatrzymani w sprawie wciąż nie usłyszeli zarzutów, a kolejni oszukani umierają w poczuciu niesprawiedliwości. Eugenia Jadczak jest jedną z kilkunastu osób pokrzywdzonych działaniami grupy wyłudzającej mieszkania w Łodzi. Ujawniony pięć lat temu w naszym programie mechanizm był prosty.
Pośrednicy proponowali starszym, chorym ludziom spłatę zadłużenia oraz zamianę mieszkania na mniejsze. Ofiary u tego samego notariusza podpisywały pośrednikom pełnomocnictwa do dysponowania swoim majątkiem. Ci zaś sprzedawali natychmiast mieszkania a kierujący grupą nowy właściciel zarządzał eksmisję ofiar.
Panią Eugenię, pięć lat temu odnaleźliśmy w pozbawionym ogrzewania pustostanie. Pracownicy socjalni, po rozbiciu grupy przestępczej umieścili ją w domu pomocy społecznej. Okazuje się, że pani Eugenia nadal ponosi konsekwencje notarialnego pełnomocnictwa udzielonego obcemu mężczyźnie.
– Oszukali mnie z mieszkaniem, wszystko dobrze pamiętam. Nie miałam pojęcia, że on na moje nazwisko nabrał tyle pieniędzy – mówi Eugenia Jadczak.
Według śledczych, oszustwa dotyczyć mogą nawet kilkudziesięciu lokali. Po pięciu latach śledztwa, prokuratura nie wysłała do sądu aktu oskarżenia w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej. Tymczasem kolejni pokrzywdzeni umierają, a podejrzani mogą korzystać z owoców przestępstwa.
Sześć lat temu Cezary Wieczorek razem z ciotką, emerytowaną nauczycielką zabarykadowali się w mieszkaniu w obawie przed eksmisją. Cierpiąca na depresję Maria Ciesielska podobnie, jak inne ofiary procederu, podpisała notarialne pełnomocnictwo obcemu mężczyźnie do reprezentowania swoich interesów. Ten od razu sprzedał jej mieszkanie, a nowy właściciel zagroził eksmisją pozbawiając lokatorów prądu i gazu.
– Ludzie, którzy kupili to mieszkanie twierdzili, że kupili je bez lokatora. Ja byłem tu cały czas zameldowany i dzięki uporowi, i temu, że cały czas w nim byliśmy, dalej toczy się sprawa. Zostaliśmy w tym domu także dzięki waszej pomocy – mówi Wieczorek.
Problemy Cezarego Wieczorka wynikają z faktu, że nie był on właścicielem mieszkania. Formalnie jest nim nadal spółka mężczyzny podejrzanego o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Według śledczych, ofiarą oszustwa była nieżyjąca już ciotka pana Cezarego. Jednak nie stwierdził tego sąd w prawomocnym wyroku, ponieważ sprawa nadal jest w prokuraturze.
– Dotychczasowe zmiany prowadzących to śledztwo wynikały najpierw z przeniesienia sprawy z prokuratury regionalnej do okręgowej, gdzie została przydzielona prokuratorowi, który został awansowany do jednostki wyższego szczebla, więc przekazano ją kolejnej osobie – komentuje Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Zarzuty i aresztowania podejrzanych odsunęły od Cezarego Wieczorka widmo egzekucji. Jednak teraz okazało się, że podczas wieloletniego śledztwa wyłudzone mieszkanie zostało zadłużone przez pozostającego pod zarzutami właściciela. Komornik, aby odzyskać dług wystawił je na licytację.
– Komornik powiedział mi, że licytacja raczej się odbędzie. Nabywca tego mieszkania będzie miał problem, dlatego, bo ja nie jestem dłużnikiem tego mieszkania. Kiedy kupią to lokum, będą musieli wystąpić do sądu o moją eksmisję – mówi pan Cezary i dodaje: Nie wierzę w sprawiedliwość. Jak mam wierzyć, skoro to trwa już tyle lat. Jestem pewny, że zatriumfuje kumoterstwo.
Podejrzani o oszustwa mieszkaniowe spędzili w aresztach od kilku do kilkunastu miesięcy. Obecnie wszyscy są na wolności. Była sędzia, notariusz, której zarzucono członkostwo w grupie zgodnie z decyzją sądu od początku odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura zawiesiła ją w czynnościach, a jej mąż, sędzia sądu okręgowego, zrezygnował z zawodu. Został notariuszem.
– Śledztwo jest w fazie końcowej, prokurator planuje w najbliższym czasie sformułować zarzuty. W przypadku złożonych spraw, wielowątkowych, ta długotrwałość postępowania nie jest niczym niezwykłym – komentuje prokurator Bukowiecki.
Po naszej interwencji prokuratura okręgowa złożyła w sądzie wniosek o wstrzymanie egzekucji. Jak informują śledczy, sąd odwołał licytację lokalu, w którym mieszka Cezary Wieczorek i zawiesił postępowanie egzekucyjne.
– Kiedy wiesz, że cię oszukano, bardzo chcesz sprawiedliwości. Ciocia żyła pełna nadziei, że sprawiedliwość zatriumfuje. Okazało się, że winni triumfują, a ukarani zostaliśmy my – kończy Wieczorek.