Niemcy obejmują przewodnictwo w G7.
W tym roku grupie państw G7 przewodniczą Niemcy, a tematy skoncentrują się wokół walki z pandemią koronawirusa, polityki klimatycznej, Chin i Rosji.
G7, czyli USA, Kanada, Japonia, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Niemcy. Kiedy grupa ta powstawała w latach 70. ubiegłego stulecia, była to siódemka najbardziej uprzemysłowionych państw świata, a dominującym tematem była gospodarka. Dzisiaj „Grupa Siedmiu” zajmuje się głównie głównymi kwestiami politycznymi, które można rozwiązać tylko wielostronnie, czyli wspólnie.
Wiele z tego, co zostało omówione i wynegocjowane podczas brytyjskiej prezydencji G7 w 2021 roku, będzie musiało być kontynuowane podczas prezydencji niemieckiej, która rozpoczyna się 1 stycznia 2022 roku. To przede wszystkim dalsza walka z pandemią koronawirusa, która po dwóch latach jest daleka od opanowania. Ministrowie zdrowia państw G7 spotkali się po raz ostatni pod koniec listopada ubiegłego roku. Na czerwcowym szczycie szefów państw i rządów grupy G7 w Londynie uzgodniono, że do końca 2022 roku kraje rozwijające się otrzymają 2,3 mld dawek szczepionek. Niemcy są drugim co do wielkości darczyńcą w sojuszu na rzecz szczepień COVAX.
Głównym tematem niemieckiej prezydencji w G7 ma być polityka klimatyczna. Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock nie pozostawiła co do tego wątpliwości podczas ostatniego spotkania szefów dyplomacji państw G7 pod przewodnictwem brytyjskim w Liverpoolu. Kryzys klimatyczny ma konsekwencje dla pokoju i bezpieczeństwa, nie tylko dla Europejczyków, ale przede wszystkim dla dotkniętych nim krajów wschodzących i rozwijających się. – Możemy mieć złudzenie, że Zachód jest wyspą, ale nawet na tej wyspie woda będzie się nieubłaganie podnosić, jeśli nie podejmiemy teraz działań – powiedziała Baerbock. – Dlatego też wspólne radzenie sobie z kryzysem klimatycznym uczynimy jednym z priorytetów naszej prezydencji w G7.
Bez Chin grupa G7 nie będzie jednak w stanie spowolnić globalnego ocieplenia. – Chiny są partnerem dla nas, dla G7 – podkreśla minister spraw zagranicznych Niemiec, mając na myśli coś więcej niż tylko ochronę klimatu. – W wielu globalnych kwestiach sprawy można rozwiązać tylko wspólnie – dodaje. Postępowanie z autorytarnym reżimem w Pekinie nie jest jednak pozbawione kontrowersji. Prezydent USA Joe Biden wezwał już podczas szczytu G7 w Londynie do przyjęcia bardziej zdecydowanego stanowiska.
Chiny są z pewnością konkurentem i „pod wieloma względami także rywalem systemowym” – mówi szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock, ale „kooperacja jest najwyższym priorytetem w dyplomacji i współpracy międzynarodowej, lecz w oparciu o prawa człowieka i traktaty międzynarodowe”. Trzeba rozwiązać – jak mówi – „ten dylemat polityki zagranicznej”.
Podczas niemieckiego przewodnictwa w G7 stanie się jasne, że nowy rząd w Berlinie chce w znacznie większym stopniu niż dotychczas kształtować swoją politykę zagraniczną w ramach „konstruktywnego dialogu”. W formacie G7 nie da się tego jednak zrobić bez USA, z czego kanclerz Scholz doskonale zdaje sobie sprawę. W globalnej konkurencji Stany Zjednoczone są „najważniejszym partnerem” – podkreślił Scholz w swoim oświadczeniu rządowym. Partnerem, od którego teraz wiele oczekuje.
– Z prezydentem USA Joe Bidenem łączy mnie przekonanie, że liberalne demokracje świata muszą na nowo udowodnić, że są w stanie zapewnić lepsze, bardziej sprawiedliwe i uczciwsze odpowiedzi na wyzwania XXI wieku – powiedział Scholz. Dotyczy to również stosunków między państwami. Rząd niemiecki zawsze będzie bronił wielostronnej współpracy i jej instytucji.
Również w odniesieniu do Rosji. Państwa G7 zagroziły „masowymi konsekwencjami” w przypadku ataku na Ukrainę, co oznacza przede wszystkim sankcje gospodarcze. – Każde naruszenie integralności terytorialnej będzie miało wysoką cenę, a my będziemy tutaj mówić jednym głosem z naszymi europejskimi partnerami i transatlantyckimi sojusznikami – podkreślił w Bundestagu kanclerz Scholz, powtarzając wypowiedź swojej poprzedniczki Angeli Merkel.