Najmłodszy wójt w Polsce ma 25 lat
Wiedziałem, co mnie czeka – mówi Krzysztof Gil, najmłodszy wójt w Polsce. 25-letni strażak wygrał wybory w I turze, pokonując swoją poprzedniczkę.
Skąd pomysł na „karierę wójta”?
– Zdecydowałem się na kandydowanie po rozmowach z mieszkańcami. Dużo mówiło się w Gręboszowie o potrzebie zmiany wójta. Wszyscy chcieli coś z tym zrobić, ale nie było kandydata. Z różnych względów – niektórzy się bali, niektórzy myśleli, że nie dadzą rady, a niektórzy po prostu dużo mówią, a mało robią.
Padło na Pana…
– Po prostu mam żyłkę społecznika. Działam w Ochotniczej Straży Pożarnej i jestem zaangażowany w lokalne życie gminy – w organizację odpustów, wyjść do kościoła, prac społecznych dla swojego sołectwa czy różnych szkoleń.
Nie obawia się Pan, że młody wiek będzie Panu przeszkadzał w sprawowaniu funkcji?
– Według mnie jest to zaleta. Mam ogromny zapał do pracy i świeże spostrzeżenia. Myślę, że może się to dobrze uzupełniać z doświadczeniem innych. Jestem już po pierwszych poważnych rozmowach z wojewodą i marszałkiem województwa i nie zauważyłem, żeby mój wiek był odbierany przez nich negatywnie. Wręcz przeciwnie, wyrażali zadowolenie, że przychodzi czas na młodych.
A w urzędzie?
– Byłem w urzędzie częstym gościem chociażby ze względu na działalność w OSP, więc mnie tu znają. Nie ma dziwnych sytuacji, że ktoś nie może zaakceptować mojego młodego wieku. Jest bardzo miła atmosfera i szacunek dla decyzji mieszkańców, którzy wybrali mnie na wójta. To przecież była ich wola, a nie odgórnie obsadzone stanowisko.
Podjął już Pan jakieś decyzje kadrowe?
– Wiadomo, że każdy szef ma prawo ustawić sobie pracowników i wydziały pod swoją wizję. Najpierw jednak muszę zapoznać się z funkcjonowaniem urzędu i wszystkich referatów – szczegółowo, a nie pobieżnie. Dopiero wtedy będę mógł powiedzieć, czy jest wymagana reorganizacja. Na pewno nie będzie radykalnej wymiany kadr.
Najmłodszy wójt wybrany w 2010 r. zrezygnował z funkcji po niespełna trzech miesiącach. Ta praca okazała się dla niego zbyt trudna…
– Ja nie biorę pod uwagę rezygnacji. Czas na decyzję był przed rozpoczęciem kampanii. Wiedziałem, co mnie czeka. Jestem bardzo mocno zmotywowany, żeby zrealizować program, który przedstawiłem mieszkańcom.
Jaka była Pana pierwsza decyzja jako wójta?
– Dla gminy Gręboszów najważniejszą sprawą jest teraz budowa mostu na Wiśle w Borusowej oraz budowa obwodnicy miejscowości Borusowa, Hubenice, Kozłów i dalej Wola Żelichowska i Żelichów. Tu chodzi nie tyle o podjęcie decyzji, co o negocjacje z marszałkiem, żeby przebieg drogi był zadowalający dla mieszkańców.
Budowa mostu jest oczywiście wyczekiwana, ale budowa drogi dojazdowej może być też uciążliwa dla mieszkańców, bo zwiększy się ruch samochodowy. Najważniejsze jest więc dla nas jak najdogodniejsze ulokowanie obwodnicy. Z wojewodą natomiast negocjuję stworzenie punktu stacjonowania Zespołu Ratownictwa Medycznego na terenie gminy Gręboszów.
Na jakim jest Pan etapie życiowym? Żona? Studia?
– Własnej rodziny na tę chwilę nie mam. Ukończyłem Szkołę Aspirantów PSP w Krakowie i zamierzam podjąć studia, aby poszerzyć swoje kompetencje. Połączenie działalności społecznej, doskonalenie swojej wiedzy oraz obowiązki wójta będą wymagać dużego poświęcenia, ale jestem do tego przyzwyczajony, ponieważ służba w straży nauczyła mnie pracy pod presją.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Banasik
Krzysztof Gil wygrał wybory samorządowe w I turze, zdobywając 61,08 proc. głosów. Jego kontrkandydatką była Krystyna Świętek, dotychczasowa wójt Gręboszowa.