Wynajął mieszkanie i nie zapłacił ani grosza. Za to groził i oskarżał właścicieli. “To pasożyt i oszust”

Powiedział, że miał 16 stopni w mieszkaniu, przez to zachorował i miał operację serca, za którą my musimy mu zapłacić. Wiemy, że to samo powiedział pani, od której wcześniej wynajmował lokum – opowiadają pani Aleksandra i pan Radosław, którzy wynajęli swoje mieszkanie Danielowi Ch., co było początkiem ich poważnych problemów.

Dobre wrażenie

Pan Radosław i pani Aleksandra umowę najmu ich mieszkania podpisali w październiku zeszłego roku. Problemy zaczęły się już na drugi dzień po podpisaniu umowy. Daniel Ch., powołując się na rzekome wady mieszkania, jak brak podłączonej telewizji, czy chwilowy brak ogrzewania, twierdził, że nie będzie za nie płacił.

– Nie spodziewaliśmy się, że ktoś jest się w taki sposób zachować. Wcześniej zrobił na nas dobre wrażenie. Mówił, że ma firmę, wyglądał na człowieka, który ma pieniądze. Najnowszy telefon, samochód, drogie ubrania. No to podpisaliśmy umowę – tłumaczy Radosław Wąsikiewicz, właściciel mieszkania.

Daniel Ch. za świeżo urządzone mieszkanie na nowym osiedlu miał wpłacić dwa tysiące złotych kaucji, a co miesiąc 2300 złotych czynszu. Nie zapłacił ani złotówki.

– Ponieśliśmy już koszty rzędu 40-50 tysięcy – podkreśla Aleksandra Jóźwik.

Mimo tego, że umowa wygasła już pół roku temu, mężczyzna nie chce się wyprowadzić i bezprawnie zajmuje mieszkanie. Właściciele lokum mieszkają na tym samym piętrze. Wielokrotnie próbowali z nim rozmawiać, negocjować rozwiązanie problemu.

– Pani jest naiwna. Jakbym chciał, to mieszkałbym tu jeszcze ze dwa lata – stwierdził Daniel Ch. w rozmowie z panią Aleksandrą.

– To jest pasożyt, oszust, który swoje działania ma dobrze przemyślane. Nam nie zapłacił nic, zero, ani złotówki – komentuje pan Radosław.

Kilkadziesiąt spraw w prokuraturze

Daniel Ch. wykreował wizerunek bogatego biznesmena. Mężczyzna jeździł sportowym samochodem, które okazało się przywłaszczone od firmy leasingowej, za co został skazany na 6 miesięcy bezwzględnego więzienia. Kolejne sprawy, m.in. o fałszowanie faktur i oszustwa toczą się w sądzie. Nazwisko Daniela Ch. pojawia się przy kilkudziesięciu śledztwach prowadzonych przez prokuraturę w Bielsku-Białej.

– Miał plan, żeby nas zmęczyć, a my mu zapłacimy za to, że się wyprowadzi. Tak było kiedy mieszkał u poprzedniej pani, która mu w końcu zapłaciła, żeby się wyprowadził. Ona nie chce o tym mówić, bo się go boi – mówi Aleksandra Jóźwik.

Poprzednie mieszkanie Daniel Ch. wynajmował na nowoczesnym osiedlu w centrum Bielska- Białej. Według naszych rozmówców mężczyzna miał dostać 20 tysięcy za opuszczenie nieruchomości, za którą nie płacił. Zastraszeni właściciele boją się z nami rozmawiać, w mieszkaniu nasz reporter spotkał kolejnego najemcę.

– Ten pan już tu nie mieszka, ale cały czas przychodzi do niego korespondencja – mówi mężczyzna.

W korespondencji do Daniela Ch. dominują listy od firm windykacyjnych. Mężczyzna prowadził przez kilka lat firmę transportową.

– Zaczął żyć ponad stan, ponad to, co zarabiał. Zaczął wykorzystywać kierowców, zatrudniać ich na umowę zlecenie, nie wypłacać pensji. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego, ale byłem nachodzony przez niego. Także moja partnerka, dzieci. Przychodził wieczorem, dzwonił domofonem, że mam wrócić do pracy. Najpierw były prośby, potem groźby. Kiedy powiedział, że stracę syna to zacząłem się bać o moje dzieci – przyznaje Mirosław, były współpracownik Daniela Ch.

Kulminacją nękania pana Mirosława miało być zniszczenia jego auta. W tej sprawie w Sądzie Rejonowym w Bielsku-Białej toczy się proces przeciwko Danielowi Ch.

– Auto zostało całkowicie zniszczone. Pourywane elementy, poucinane pasy bezpieczeństwa. Wsypany cukier do zbiornika paliwa – wylicza pan Mirosław.

Jak poradzić sobie z nieuczciwym najemcą?

Tymczasem zdesperowani właściciele mieszkania, w którym przebywał Ch. wynajęli specjalną firmę, aby pomogła uporać się im z niechcianym lokatorem.

– Powiedział na początku, że chciałby od właścicieli 100 tys. zł w zamian za to, że opuści dobrowolnie ten lokal. Po paru godzinach zszedł do 80 tys. zł rekompensaty, za operację na otwartym sercu, którą miał przez to, że w mieszkaniu było 16 stopni. To naciągacz, który za 5 złotych sprzeda własną matkę – komentuje Jacek Chejnowski z firmy Exmiter.

– Powiedział, że ma zimno i musiał przez dwa tygodnie siedzieć w kurtce w mieszkaniu, przez co zachorował i miał operację serca, za którą my musimy mu zapłacić. Wiemy, że to samo powiedział pani, od której wcześniej wynajmował lokum – mówią właściciele mieszkania.

Właściciele mieszkania będą starali się odzyskać utracone pieniądze od Daniela Ch. Mężczyzna jest poszukiwany przez policję.

– Boimy się tego, że on pójdzie do następnych ludzi, których będzie oszukiwał. Tego byśmy nie chcieli, bo wiemy jak bardzo uprzykrzył nam życie. Mamy nadzieję, że inne osoby, które on oszukał będą miały odwagę zgłosić się – kończą oszukani właściciele.