W szpitalu dziecięcym w Białymstoku wstrzymano przyjęcia. 80 proc. pielęgniarek nie przyszło do pracy

W Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku wstrzymano planowane przyjęcia. Dyrekcja przyznaje, że sytuacja jest trudna, gdyż do pracy nie przyszło 80 proc. pielęgniarek. Wszystko za sprawą zerwania negocjacji w sprawie podwyżek dla pielęgniarek.

Pielęgniarki dbają o własne zdrowie. Są schorowane i stwierdziły, że najwyższa pora zadbać o siebie. W 2015 r. był spór zbiorowy, przeprowadziliśmy strajk ostrzegawczy i od tej pory dyrekcja nie prowadziła z nami żadnych rozmów

 tłumaczyła Agnieszka Olchin, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.

Anna Wasilewska, dyrektor szpitala odpowiada, że wszystkim pracownikom szpitala została zaproponowana podwyżka. Pielęgniarki uważają jednak, że jest ona zbyt niska.

Dyrekcja nie chce się zgodzić na nasz główny postulat, czyli podwyżkę w wysokości 400 zł, zaproponowano nam 103 zł, co jest nie do przyjęcia

 stwierdził Agnieszka Ochlin.

Z powodu sporu cierpią przede wszystkim pacjenci.

Skoro protestują, to pewnie uważają, że za mało zarabiają. Zostaliśmy jednak postawieni w niekomfortowej sytuacji

powiedział jeden z rodziców małych pacjentów.