Policjant po wypadku wyszedł z auta i ruszył na południe. Po prostu szedł wzdłuż drogi. Godzinami. Mimo że miał obrażenia głowy i klatki piersiowej. Nikt ze służb go nie widział, bo szedł w stronę przeciwną do Wielunia, skąd na ratunek ruszyły straż, policja i pogotowie. W 10 godzin pokonał blisko dwadzieścia kilometrów. W końcu 39-latek upadł. Leżącego, zakrwawionego mężczyznę znalazły przypadkowe osoby. Kierowca audi był trzeźwy. Trafił do szpitala. Jego stan do teraz nie pozwolił na przesłuchanie.
Oddalenie się z miejsca wypadku bez udzielenia pomocy jest przestępstwem, za które grozi do trzech lat więzienia. Kierowca mógł być jednak nie w pełni świadomy.