Prowincja Hainan jest często nazywana chińskim odpowiednikiem Hawajów lub Malediwów, jednak w zeszłym tygodniu atmosfera wakacji została uderzona, kiedy 1200 osób w centrum kurortu Sanya uzyskało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
Zgodnie z surową chińską polityką „zero-Covid”, około 80 000 turystów krajowych zostało zamkniętych w wakacyjnym raju.
Dla wielu z tych podróżników oznaczało to nie tylko gorączkowe telefony do rodziny i zmianę planów podróży, ale także radzenie sobie z przypadkiem deja vu – wiele osób odwiedzających Hainan szukało wytchnienia od surowych zamknięć w Szanghaju. Gdy przypadki Covid zostały wykryte w Hainan, działania były szybkie. Lokalny rząd zablokował miasto Sanya, które oprócz 80 000 turystów ma około miliona mieszkańców. Loty opuszczające wyspę zostały odwołane, transport publiczny został zamknięty, a wielu turystów zostało zamkniętych w swoich hotelach.
Podczas gdy pretekstem do spędzenia trochę więcej czasu na plaży mogła być pozytywna podszewka, turyści dowiedzieli się, że nadal będą musieli zapłacić 50% ceny pokoju w swoich kurortach, na co nie każdy mógł sobie pozwolić. I to nie obejmowało dodatkowych wydatków, takich jak posiłki czy koszty związane z brakiem pojawienia sie w pracy.
W ramach blokady odwiedzającym powiedziano, że muszą pozostać na wyspie przez cały tydzień i pokazać dowód pięciu negatywnych testów Covida, zanim pozwolą im opuścić wyspę. Mimo że lokalny rząd twierdził, że zapewni pomoc z noclegiem i posiłkami, niektórzy skarżyli się na portale społecznościowe, takie jak Weibo, że pomoc nie była wystarczająca.
Ponieważ granice Chin pozostają w zasadzie zamknięte, wielu Chińczyków od początku pandemii wybiera podróże krajowe, a Hainan – ze słońcem, piaskiem i sklepami bezcłowymi – jest jednym z najpopularniejszych miejsc docelowych.
Według państwowych mediów, w 2021 roku Hainan przywitał ponad 81 milionów turystów.