Tłumy pod punktami szczepień i zablokowane linie telefoniczne.

Punkty szczepień nie miały informacji, że ruszają zapisy dla 40-latków. Gdyby wcześniej było to ustalone, mogłyby zamówić więcej szczepionek i odpowiednio się do tego przygotować.

Jednocześnie doszło do sytuacji, w której 70-latkowie muszą jeszcze czekać na szczepienia nawet do maja, a młodsi mają wyznaczone już wcześniejsze terminy. Do tego część 40-latkow otrzymała informację, że będzie zaszczepiona Pfizerem, a przecież miała to być szczepionka przeznaczona ze względów medycznych dla osób starszych. Wszytko to wzburzyło środowisko medyczne.

– Na poziomie Łodzi mieliśmy sytuacje przeróżne. Od tego, że w miejskim centrum medycznym system informatyczny padł ze względu na ilość zgłoszeń. Z drugiej strony w ramach szpitala węzłowego mieliśmy oblężenie, jeśli chodzi o linię telefoniczną, z drugiej strony w ramach miejskiego centrum Górna mieliśmy dużo mieszkańców, 40-latków, która bezpośrednio fizycznie zgłosiła się do punktu szczepień. A zatem w różnych miejscach różnie to wyglądało – zauważył wiceprezydent Łodzi, Adam Wieczorek.

– Faktycznie, wczoraj było ogromne zamieszanie, telefony się rozdzwoniły, nie dawaliśmy momentami rady. Myśleliśmy, że to prima aprilisowy żart, ale jednak nie i rejestracja faktycznie się odbywała – stwierdziła Izabela Hirsch-Lewandowska rzeczniczka prasowa Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. Biegańskiego w Grudziądzu.