Według białoruskiego opozycjonisty, Walerija Cepkały, Łukaszenka został przewieziony do moskiewskiego Centralnego Szpitala Klinicznego w stanie krytycznym po zamkniętym spotkaniu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
Cepkało podkreśla, że choć informacje te wymagają potwierdzenia, Łukaszenka znajduje się pod opieką najlepszych specjalistów. Białoruski reżim tłumaczy jednak pobyt dyktatora w szpitalu jako rutynowe badanie lekarskie mające przeciąć spekulacje o rzekomym otruciu przez Kreml. To nie pierwszy raz, gdy stan zdrowia Łukaszenki budzi wątpliwości. Podczas Parady Zwycięstwa na Placu Czerwonym 9 maja lider Białorusi wyglądał blado i osłabiony, po czym przez kilka dni unikał publicznych wystąpień.
Łukaszenka pojawił się dopiero po pewnym czasie, przeprowadzając inspekcję wojsk obrony przeciwlotniczej. Jednak jego fizyczny stan był znacznie gorszy niż na początku miesiąca. Odczuwalne były trudności z oddychaniem, mówił z przerwami i stracił swoją charakterystyczną siłę w głosie.
Po kilku dniach przerwy dyktator ponownie zabrał głos, zapewniając, że “jeszcze pożyje”. Wymienił również spekulacje na temat otrucia, odnosząc się do nich jako “jałowe spekulacje w komunikatorach i telegramach”. Niejasne jest, czy te słowa miały na celu uspokoić opinię publiczną czy też ukryć poważniejsze problemy zdrowotne.
Dodatkowym niepokojącym elementem jest fakt, że samolot z białoruską delegacją wrócił do Mińska bez Łukaszenki na pokładzie. Cepkało sugeruje, że miało to na celu zmylenie opinię publiczną i uniknięcie podejrzeń.
Obecnie oczekuje się oficjalnego potwierdzenia stanu zdrowia Łukaszenki. Wielu obserwatorów politycznych i międzynarodowych liderów śledzi tę sytuację z zainteresowaniem, ze względu na potencjalne skutki dla stabilności politycznej w regionie.