Rzucił szkołę i buduje dom dla rodziny. „Większość młodzieży ma inne myślenie”

Po śmierci ojca Zbyszek rzucił szkołę, aby pracować i zarobić pieniądze na nowy dom. Nastolatek chce w ten sposób wesprzeć także matkę i młodszą siostrę. Zbyszek wraz z matką i 10-letnią siostrą mieszka w małej podradomskiej wsi Lisów. Rodzina od lat boryka się w problemami.

– Kiedy żył tata i pracował, było jeszcze w miarę OK. Gorzej zrobiło się, gdy zachorował. Na wszystko było mniej pieniędzy, mam na myśli jedzenie, opłaty za dom, prąd. Żyliśmy głównie z zasiłku mamy. W domu rzadko było ciepło – opowiada Zbyszek Reszke. Siedem lat temu ojciec Zbyszka zmarł na raka.

– Pierwszy miesiąc było ciężko, co noc myślałem o tacie – mówi Zbyszek. I dodaje: – Najbardziej brakuje mi rad, które co wieczór dostawałem od taty. Jak miałem problem, to szedłem do niego i zawsze mi pomagał.

Dom

Rodzina mieszka w zrujnowanym, nieogrzewanym domu, bez dostępu do cieplej wody. Wkrótce będą musieli się wyprowadzić, ponieważ kończy się umowa najmu mieszkania finansowanego przez gminę. Nie czekając na pomoc innych, Zbyszek postanowił podjąć się wyzwania i sam zbudować
dom. – Materiały budowlane zdobywałem przez różne kontakty, od znajomych. Niektóre rzeczy dostałem w okazyjnej cenie – opowiada nastolatek. – Wiele osób pomaga i przywozi coś za darmo – dodaje Zbyszek.

Nowy dom, to dom, który został rozebrany w innym miejscu i przeniesiony do docelowej lokalizacji. – Jak zaczęliśmy go ocieplać styropianem, to dużo starszych kolegów w tym pomogło, bo starsi się bardziej znają, pracowali wcześniej przy wykończeniach – tłumaczy Zbyszek. – Jesteśmy z jednej wsi. A to trochę przykry przypadek, że Zbyszek nie będzie mieć domu, bo z poprzedniego rodzina ma eksmisję. Stwierdziliśmy, że trzeba chłopakowi pomóc – mówi Karol Jabłoński.

– Pracy jest dużo, potrzebny jest też duży wkład finansowy, żeby wszystko miało ręce i nogi – mówi Dawid Rybicki. I dodaje: – Pracujemy w oparciu o nasze doświadczenie. Mieszkamy na wsi, to każdy ma jakieś pojęcie.

Wyjazd do Niderlandów

Aby zarobić pieniądze potrzebne na zakup materiałów budowlanych, Zbyszek zrezygnował ze szkoły i wyjechał do pracy za granicę. Chłopak już od 15. roku życia chwytał się przeróżnych zajęć. – W Holandii pracowałem na sadach. Zrywałem czereśnie. Jak przychodził koniec sezonu, to ściągaliśmy folię z namiotów – opowiada.

– Zbyszek pracuje cały czas. Gdziekolwiek mógł zarobić jakiekolwiek pieniądze, to tam chodził, czy to było malowanie ogrodzeń, czy prace porządkowe. Wszystko, co mógł zrobić i były z tego jakiekolwiek pieniądze, to on wykonywał – mówi Marcin Bartosiak, mieszkaniec
Lisowa.

W ostatnim czasie Zbyszek pracuje przy układaniu kostki brukowej. – To praca na zewnątrz, mniej więcej od godziny 7 do 17. Jest ciężko – przyznaje nastolatek. – Z dzieciństwa musiał wskoczyć w dorosłość. Nie załamał się i nie poddaje się – mówi Marcin Bartosiak. I dodaje: – Większość młodzieży w jego wieku ma zupełnie inne myślenie. A on jest bardzo dojrzały. Nie uciekł w alkohol i używki, tylko dąży do tego, żeby mieć dom. – Sądzę, że już zdał egzamin na dorosłość. Nie każdego chłopaka w jego wieku stać by było na to, żeby rzucić szkołę i wyjechać za granicę. Pojechać w nieznane – nie znając języka czy realiów tamtej pracy. A on wziął byka za rogi – docenia Agnieszka Sułkowska.

– Robię to, żeby mieć dach nad głową, żeby już więcej nie wynajmować domu. Robię to też dla siostry i całej rodziny, ale szczególnie siostry, żeby miała swój pokój, żeby mogła normalnie odrabiać lekcje. Kocham Amelkę, tak samo jak mamę – mówi Zbyszek.

Sytuacją życiową Zbyszka zainteresowaliśmy jednego z pedagogów. – Zbyszek jest niezwykłą osobą. W wieku 18 lat potrafił przejąć obowiązki ojca – mówi Marcin Józefaciuk. I dodaje: – Jest przykładem osoby, która tak naprawdę wykracza poza swoją generację. Trudno znaleźć drugiego takiego nastolatka, który byłby w ogóle w stanie się tak dźwignąć i przejąć takie obowiązki.