– Siedzieliśmy na górze, bo przewodnik dał nam wolną chwilę i w pewnym momencie dzieci powiedziały, że przewrócił się pan. Stwierdziliśmy, że coś jest nie tak, bo ten pan tracił oddech. Podjęliśmy reanimacje razem z inną panią, ja masowałem serce, a ona wdmuchiwała powietrze – powiedział Adam Miśkiewicz.
Meżczyzną zajęli się następnie ratownicy z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.