Sytuacja zmieniła się na pl. Trzech Krzyży. – Zobaczyliśmy, że na schodach kościoła stoi duża grupa mężczyzn. Podszedłem bliżej i krzyknąłem: „Trzymacie się sutann pedofili, a nie swoich kobiet”. Jeden z ONR-owców podleciał do mnie i uderzył mnie w twarz z otwartej ręki. Stało przy tym paru policjantów, żaden nie zareagował. Byłem zszokowany, że policjant może coś takiego widzieć i zupełnie nie zareagować – podkreśla mężczyzna.
„Przeciskali się między policyjnymi tarczami”
Pan Michał ruszył ze znajomymi w stronę Trybunału Konstytucyjnego. Tam dołączyli do kolejnej protestującej grupy. Po kilkudziesięciu minutach wrócili na plac Trzech Krzyży, gdzie manifestacja przybierała na sile.
– Mężczyźni, którzy bronili kościoła, odsłaniali tarcze policjantów i przeciskali się między nimi i atakowali ludzi, po czym wracali za tarcze. Policjanci zupełnie na to nie reagowali. Bardzo głośno się temu sprzeciwiałem, krzyczałem, używałem słów powszechnie uważanych za wulgarne; „Wy jesteście tu k… od pilnowania prawa, a nie od zupełnej bierności”.
Na miejsce przybywały kolejne grupy manifestujących i co raz więcej oddziałów policji. – Policja wzywała do opuszczenia tego miejsca. Zapamiętałem tylko zbliżającego się policjanta, który mówi: „s… do domu”, zostałem powalony na ziemię i skuty kajdankami. Nie stawiałem żadnego oporu – twierdzi mężczyzna.
„Przepychał się z policjantami”
Sytuację, o której opowiedział pan Michał, zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu. – W pewnym momencie policjanci wyprowadzali kordonem osoby, które znajdowały się na placu. Ten mężczyzna chciał na siłę na nim pozostać. Przepychał się z policjantami, pomimo tego, że wielokrotnie wskazywali kierunek, w którym ma pójść. Ten uparcie pchał się na policjantów – mówi nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
– Mężczyzna naruszał nietykalność policjantów, ale też był wulgarny wobec funkcjonariuszy, stąd decyzja o jego zatrzymaniu. Podczas zatrzymania stosował czynny i bierny opór. Wtedy doszło do obezwładnienia tej osoby – dodaje nadkom. Marczak.
Pan Michał został odprowadzony do radiowozu. – Byłem zszokowany, że zaczęli do mnie mówić: „c…, p…”. Nie mam wyglądu stereotypowego homoseksualisty, ale było prowokowanie; „Jesteś hardy, to chodź na solo”. Tak powiedział do mnie policjant. Zażartowałem: „To może najpierw zdejmiesz mi kajdanki”.
Powiedziałem: „Jesteście psychopatami” i któryś z policjantów powalił mnie z ławki na podłogę radiowozu, tam mnie skopano. Stał policjant i kopał mnie po nogach, drugi zaczął mi jeszcze wykręcać nogi. To spowodowało ból niemożliwy do zniesienia. Zacząłem błagać, żeby mnie zostawili. To ich uspokoiło i zostawili mnie w spokoju – relacjonuje mężczyzna.
„Czyn o charakterze chuligańskim”
Pana Michała przewieziono na izbę wytrzeźwień. Następnego dnia mężczyzna trafił na komisariat, gdzie został przesłuchany. – Prowadzimy czynności m.in. w kierunku naruszenia nietykalności, znieważenia policjantów w związku z czynem o charakterze chuligańskim – mówi nadkom. Marczak.
Pan Michał przekonuje, że to on był znieważany i bity. – Mamy do czynienia z wersją przedstawianą przez osobę, która zachowywała się agresywnie wobec policjantów. Usłyszała zarzuty i bardzo często mamy do czynienia z sytuacjami, gdzie agresja osoby, zakończona zatrzymaniem i postawieniem zarzutów, kończy się oskarżeniami – mówi rzecznik policji.
Jak policja tłumaczy obrażenia na ciele pana Michała?
– W mojej ocenie, po zapoznaniu się chociażby z samym nagraniem, ewidentnie widzimy, że te okoliczności mogły doprowadzić do takich obrażeń. Środki przymusu bezpośredniego nigdy nie będą wyglądały ładnie, a gdy mamy większy opór, te obrażenia mogą być większe – tłumaczy nadkom. Marczak.
– Celem policjantów nie jest to, żeby spowodować ból, żeby spowodować obrażenia, ale to, żeby obezwładnić daną osobę. W mojej ocenie policjanci zachowali się prawidłowo – uważa rzecznik.
Zachowanie policji podczas manifestacji na placu Trzech Krzyży analizują pracownicy biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Badają też okoliczności zatrzymania pana Michała. – Wszelkie środki przymusu bezpośredniego muszą być zastosowane adekwatnie do sytuacji, jeżeli nie są, to mamy do czynienia z przemocą – kwituje Marcin Kusy z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.