Protest ratowników medycznych w Poznaniu, ponad połowa karetek bez obsady. Wojewoda liczy na strażaków

Ratowniczy śmigłowiec zamiast karetki pogotowia – to codzienność wielu polskich miast. Ratownicy medyczni wciąż protestują, bo część z nich nie godzi się na warunki porozumienia zawartego z rządem. Część karetek nie wyjechała wczoraj m.in. na Pomorzu, Mazowszu czy w Wielkopolsce. W samym tylko powiecie poznańskim na 26 karetek zabrakło ratowników do 14 z nich.

– Z taką sytuacją spotykamy się po raz pierwszy. Jest ciężko. Jest to podyktowane tym, że w ciągu doby pojawiło się 13 nowych zwolnień lekarskich. Nie byliśmy już w stanie obsadzić tych zespołów ratownictwa medycznego – powiedział TVN24 Jakub Wakuluk, kierownik dyspozytorni w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.

Nad uzupełnieniem braków kadrowych pracuje też wojewoda wielkopolski. – Staramy się zabezpieczyć ratownikami medycznymi, którzy na co dzień pracują w strukturach straży pożarnej, czyli osobami, które mają takie uprawnienia – zapewnia Tomasz Stube, rzecznik wojewody.

Żeby system ratownictwa mógł normalnie funkcjonować, wojewoda musiałby znaleźć chętnych 40-50 strażaków. Jak dowiedział się reporter TVN24, wojewoda skierował również pismo do Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą o wsparcie ratownikami służącymi w wojsku. Zostanie również skierowana prośba do komendanta wojewódzkiego policji o wsparcie pogotowia w zakresie kierowców do karetek.

Ratownicy medyczni protestują, domagając się podwyżek, lepszych warunków pracy oraz zmian w systemie ochrony zdrowia.

Problemy z obsadą zespołów ratownictwa medycznego są też w Gdyni, Gdańsku, Sopocie.