Poznański poseł ujawnił dane osobowe mieszkańców. Internauci domagają się surowej kary

Miało być ładne zdjęcie w duchu kampanii wyborczej, a wyszedł skandal z ujawnieniem wrażliwych danych osobowych w tle. Pochodzący z Poznania poseł Bartłomiej Wróblewski opublikował zdjęcie podsumowujące zbieranie podpisów pod kandydaturą Andrzeja Dudy w najbliższych wyborach prezydenckich. Problem polega na tym, że jednocześnie poseł ujawnił imiona, nazwiska, adresy zamieszkania i numery PESEL, a także podpisy popierających.

Bartłomiej Wróblewski, poseł z Poznania opublikował na swoim profilu społecznościowym zdjęcie informując o sukcesie zbierania podpisów pod kandydaturą Andrzeja Dudy. Internauci szybko zwrócili uwagę na fakt, że na fotografii wyraźnie widać dane wrażliwe osób, które złożyły swój podpis – imię, nazwisko, adres zamieszkania, numer PESEL oraz podpis, na którym można się wzorować chcąc podrobić oryginalny. Sytuację szybko “wyłapał” także serwis Niebezpiecznik.pl, który zajmuje się podobnymi sprawami kradzieży czy wycieku danych osobowych.

(pierwotny post posła, biała cenzura wykonana przez redakcję)

Poseł szybko się zreflektował i przytłoczony negatywnymi komentarzami usunął pierwotne zdjęcie i dodał nowe – tym razem z obciętymi listami poparcia (na twitterze) oraz zamazanymi danymi (na facebooku). W Internecie jednak “nic nie ginie” i internauci mają szereg screenów, na których widać wyraźnie “wpadkę” posła.

Ujawnienie danych to nie tylko złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. To także potencjalnie bardzo duże zagrożenie, dla osób, które w ten sposób zostały “przedstawione” w Internecie. Wykorzystanie danych przez nieodpowiednie osoby może nieść za sobą poważne konsekwencje dla ofiar lekkomyślności posła, na co zwraca uwagę m.in. serwis Niebezpiecznik – ktoś może wziąć kredyt, pożyczkę czy podpisać umowę konsumencką na ich nazwisko. Poza danymi widoczne były bowiem także podpisy poszczególnych osób, co jest dodatkowym ułatwieniem dla tych, którzy chcieliby je podrobić podpisując dokumenty w czyimś imieniu.

Internauci domagają się surowej kary dla posła. Część z nich zauważa, że Bartłomiej Wróblewski jest doktorem prawa, dlatego w szczególny sposób powinien być świadomym czym grozi taka lekkomyślność. Choć pierwotny wpis został usunięty, to szczególnie na twitterze, gdzie poseł nie może kontrolować komentarzy tak jak np. na Facebooku, nadal wrze. Wielu wskazuje także na brak przeprosin ze strony polityka i “udawanie, że nic się nie stało”.

Poseł na razie nie skomentował sprawy.