Polski podróżnik brutalnie zamordowany w Meksyku?

Ciało polskiego podróżnika odnaleziono na dnie 200-metrowej przepaści w Meksyku. Było pozbawione głowy. Policja twierdzi, że Polaka potrąciła ciężarówka. Innego zdania jest lokalny prawnik. Co tak naprawdę się stało?
Pod koniec kwietnia mediami całego świata wstrząsnęła historia brutalnego morderstwa dwóch podróżników w Meksyku. Niemca, Holgera Franza Hagenbuscha znaleziono z przestrzeloną głową. Dwieście metrów od niego leżało ciało Polaka – Krzysztofa Chmielewskiego.

37-letni Krzysztof Chmielewski pochodził z Gryfina. W trakcie swoich podróży odwiedził 51 krajów, nauczył się siedmiu języków. Jego marzeniem było odwiedzić wszystkie państwa na świecie. – Mój brat był człowiekiem niestandardowym. Miał marzenia, był wolny, w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie był ograniczony pracą, żadnymi przyziemnymi sprawami. Po prostu żył marzeniami. Wielu ludzi ma podobne marzenia, ale ich nie realizują. Nie przejmował się reakcjami ludzi, po prostu robił swoje – mówi Iza Szmidtke, siostra Krzysztofa.

Krzysztof Chmielewski od kilkunastu lat mieszkał w Glasgow, to stamtąd wyruszał na swoje kolejne wyprawy. – Od dziecka ciągnęło go do świata. Zaczął podróżować, bo chciał uciec od tego, co mieliśmy w domu. Mama objęta była niebieską kartą, w domu był alkohol, ojczym go nie akceptował. To była forma jego ucieczki od codzienności – dodaje siostra podróżnika.

Ostatnia wyprawa Krzysztofa zaczęła się w 2016 roku, kiedy ruszył przez Kanadę w stronę Alaski. Potem zwiedził Stany Zjednoczone i skierował się na południe. Planował przejechać cała Amerykę Południową. – Do końca nie wiedział jaki jest jego cel – po prostu jechał. Był bardzo dobrym człowiekiem, wesołym, sympatycznym, bardzo lubianym – wspomina Katarzyna Jaroch-Wychorska, przyjaciółka podróżnika.

Kontakt z Chmielewskim urwał się 19 kwietnia 2018 roku. Po kilku dniach jego ciało odnaleziono na dnie 200-metrowej przepaści ciągnącej się wzdłuż autostrady w stanie Chiapas. Ciało Polaka było pozbawione głowy oraz stopy. Miejscowe służby natrafiły na zwłoki Chmielewskiego, szukając 43-letniego niemieckiego kolarza Franza Hagenbuscha, który zaginął na początku kwietnia.

– O śmieci brata dowiedziałam się z mediów społecznościowych. To była informacja, która mocno mną wstrząsnęła. Ze względu na to, że mój brat całe życie podróżował to miałam świadomość, że mogę otrzymać taką wiadomość – przyznaje Iza Szmidtke, siostra Krzysztofa.

Początkowo sądzono, że Chmielewski, a także Hagenbush, ulegli wypadkowi. Według śledczych miała potracić ich ciężarówka. – Główny motyw na dziś to napad. Kiedy ofiary są agresywne to przestępcy często używają przemocy i to mogło doprowadzić do śmierci – twierdzi Luis Alberto Sánchez, Prokurator Wydziału Zabójstw Stanu Chiapas.

W zbadanie sprawy zaangażował się lokalny prawnik. Pojechał w miejsce, gdzie znaleziono ciało Polaka, sprawdził dowody zgromadzone przez prokuraturę. Codziennie obnażał kolejne kłamstwa prokuratury. – Prokurator, który jako pierwszy zajmował się sprawą, próbował ukryć prawdę i wszystkim wmówić, że to był wypadek. Takie wydarzenia zawsze wpływają negatywnie na całą branżę turystyczną więc była to prawda niewygodna dla władz – mówi Juanjo Gutierez Bringuez, lokalny prawnik.

Krzysztof został pochowany dwa dni po odnalezieniu ciała. Władze nie poinformowały o tym fakcie rodziny Krzysztofa, ani polskiego konsulatu. – Uważam, że jego ciało zostało zakopane, by zatrzeć ślady tego, co naprawdę się stało, czyli morderstwa – twierdzi Katarzyna Jaroch-Wychorska, przyjaciółka Krzysztofa. Do tej pory nie ma pewności, gdzie jest ciało Krzysztofa. Sprzeczne wersje przedstawia prokuratura oraz lokalny prawnik, który zajął się wyjaśnieniem sprawy. – Ciało znajduje się w laboratorium kryminalistycznym prokuratury w Chiapas. Jest zakonserwowane – mówi Luis Alberto Sánchez Prokurator Wydziału Zabójstw Stanu Chiapas.
Innego zdania jest zaangażowany w sprawę prawnik.

– To bardzo smutne, ale Krzysztof jest pogrzebany. Postępowanie, mające na celu doprowadzenie do ekshumacji jest w toku. Niestety, kiedy grzebano Krzysztofa pod nim było ponad dwadzieścia innych ciał. Tego dnia były dwa inne zabójstwa na skutek postrzelenia, więc umieszczono je na górze. Wszystkie szczątki są pomieszane – mówi Juanjo Gutierez Bringuez.

– Ciała pozostawiono tak, żeby zatrzeć ślady. Myślę więc, że to nie był rabunek tylko egzekucja. Mam hipotezę, że Krzysztof mógł zobaczyć coś, czego nie powinien widzieć. W tym rejonie jest wielu handlarzy narkotykami. Po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu, w złym czasie – dodaje prawnik.

Rowerzyści, których Krzysztof poznał w Meksyku zorganizowali liczne protesty w geście solidarności z zamordowanymi. W miejscu odnalezienia ciał powieszono pamiątkowy rower. Pod naciskiem opinii publicznej oraz dyplomatów prokurator, który próbował wmówić wszystkim wypadek, został odsunięty od śledztwa. Wyznaczono nowego śledczego Luis Alberto Sanchez, specjalizującego się w zabójstwach. Podczas rozmowy telefonicznej zaprzeczył on jednak, aby ktoś w Meksyku próbował zataić prawdę, a poprzedni prokurator sam zwrócił się do niego z prośba o pomoc.

Prokurator Sanchez zadeklarował, że strona meksykańska pokryje koszty transportu ciała do Polski. – Jeżeli tam przyjadę, to oni pokryją koszty mojej podróży. Nie wiem, czy mam po co tam jechać. Najlepiej, by było jakby mogli pokryć koszty transporty ciała – mówi siostra.