Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, prok. Norbert Woliński, potwierdził, że śledztwo, nad którym prokuratura pracuje, dotyczy licznych incydentów z tego wydarzenia. Śledczy analizowali materiały wideo zarejestrowane podczas marszu, w tym sytuację, w której członek straży Marszu Niepodległości wyraził groźbę karalną wobec innej osoby. Postępowanie, pierwotnie wszczęte w styczniu 2019 roku, zostało umorzone w maju 2020 roku z powodu braku rozpoznania osoby z nagrania przez świadków, w tym Roberta Bąkiewicza.
Jednak niedawno śledztwo zostało wznowione, a Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga podjęła nowe kroki w celu ustalenia dodatkowych informacji. W ramach tych działań przeprowadzono przeszukanie domu Bąkiewicza, które miało na celu zdobycie danych dotyczących osób zgłaszających się do straży Marszu Niepodległości poprzez formularz kontaktowy na stronie internetowej marszu. Prokuratura podejrzewa, że organizatorzy marszu mogą dysponować informacjami istotnymi dla śledztwa.
Śledztwo obejmuje także analizę haseł wypisanych na transparentach oraz skandowanych przez uczestników marszu. Prokuratura ocenia, że trzy spośród kilkudziesięciu sloganów mogą spełniać znamiona przestępstw, opisanych w artykułach 119 par. 1 oraz 126a Kodeksu karnego. Pierwszy z nich dotyczy stosowania przemocy lub gróźb wobec osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej lub politycznej, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Drugi przepis odnosi się do publicznego nawoływania do popełnienia czynów zabronionych, za co grozi podobna kara.
Bąkiewicz został już wcześniej przesłuchany w tej sprawie jako świadek. Zeznał, że hasła prezentowane podczas marszu były uzgadniane z przedstawicielami władz państwowych, w tym z kilkoma ministerstwami, Senatem oraz Kancelarią Prezesa Rady Ministrów (KPRM). Jednak, jak podkreślił rzecznik prokuratury, w archiwach tych instytucji nie zachowały się dokumenty potwierdzające te ustalenia, co skłoniło śledczych do podjęcia działań mających na celu ich rekonstrukcję.