Po bardzo ciekawym meczu Lech Poznań pokonuje Pogoń Szczecin 3:2

Lech przystępował do starcia z Pogonią z dobrym bilansem ostatnich meczów u siebie ze szczecinianami. Patrząc na tę statystykę “Kolejorz” mógłby zostać uznany za faworyta, lecz obecna sytuacja zdecydowanie nie wskazywała na łatwą przeprawę. Drużyna znajduje się w kryzysie, który doprowadził do spadku poza pierwszą ósemkę w ligowej tabeli oraz do odsunięcia od obowiązków trenera Adama Nawałki.

Mając mało czasu na pracę z zespołem, tymczasowy szkoleniowiec Dariusz Żuraw nie przeprowadził wielu zmian w składzie. Najważniejszą roszadą było wprowadzenie do wyjściowej jedenastki Tymoteusza Klupsia oraz powrót Wołodymyra Kostewycza, który był pomijany przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski na rzecz Piotra Tomasika.
 
Od początku spotkania obie drużyny starały się wyczuć przeciwnika, a jako pierwszy do głosu doszedł Lech. W 6. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Christian Gytkjaer, który sprytnie wyszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wychodzący z bramki Załuska zdołał jednak odpowiednio skrócić kąt i wybronił strzał. Goście odpowiedzieli cztery minuty później, lecz wrzutki Nunesa nie wykorzystał Guarrotxena. Chwilę później próbował on ponownie zaskoczyć głową Jasmina Buricia, ale Bośniak wyłapał piłkę lecącą w środek bramki.
 
Obie drużyny prezentowały się dobrze, stosując pressing i próbując atakować, ale na kolejną groźną sytuację trzeba było czekać do 20. minuty. Darko Jevtić prowadził futbolówkę krótko przy nodze na prawym skrzydle i zagrał do Klupsia. Ten nie zdołał jednak skorzystać z okazji i nie trafił w światło bramki. W 24. minucie Lech cieszył się już jednak z gola. Jevtić wypatrzył z lewego skrzydła Kamila Jóźwiaka, który lekkim strzałem w dolny róg bramki pokonał Załuskę. Tym samym Lech zdobył pierwszą bramkę od dwóch spotkań. Pogoń chciała szybko odpowiedzieć, lecz obrońcom “Kolejorza” udało się w porę zatrzymać Buksę w polu karnym. Rozgrywający dobre zawody Jevtić również chciał spróbować szczęścia, ale w 34. minucie jego uderzenie zostało zablokowane przez defensywę Pogoni. Szczecinianie odpowiedzieli chwilę później. Były zawodnik Lecha, Radosław Majewski, strzelał z rzutu wolnego, piłka przeszła jednak obok bramki.
 
Tuż przed upłynięciem regulaminowego czasu gry poznaniacy podwyższyli prowadzenie. W polu karnym świetnie odnalazł się Nikola Vujadinović, który “szczupakiem” wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego. Zaraz po tym sędzia zakończył pierwszą część meczu, w której obie drużyny prezentowały się z bardzo dobrej strony. Nie brakowało akcji, a nielicznie zebrana publiczność miała okazję oglądać zupełnie odmienionego Lecha. Pogoń również miała jednak swoje okazje, co wróżyło emocje przed drugą połową.
 
Po przerwie Pogoń starała się zintensyfikować ataki, a szczególnie groźnie zrobiło się już w 49. minucie. Stec zmylił obrońców na prawym skrzydle, dzięki czemu otworzył sobie drogę ku bramce Jasmina Buricia. Próbował zaskoczyć Bośniaka strzałem na krótki róg, ale golkiper wyszedł zwycięsko z tego pojedynku i sparował futbolówkę na rzut rożny.
 
“Kolejorz” nie pozostawał dłużny i także starał się stworzyć dla siebie sytuacje. Choć sędzia nie odgwizdał rzutu karnego po tym jak Klupś był blokowany przez obrońcę, chwilę później gospodarze strzelili trzeciego gola. Kamil Jóźwiak zbiegł do środka i uderzył prawą nogą, a piłka po rykoszecie zupełnie zaskoczyła Załuskę. W 57. minucie mogło być już 4:0. Jevtić strzelał z rzutu wolnego, wywalczonego przez Makuszewskiego, a strzał z trudem wybronił bramkarz “Portowców”. Następnie Lech wykonywał rzut rożny, który na bramkę mógł zamienić Thomas Rogne, strzelał jednak niecelnie.
 
Poznaniakom udało się odpierać ataki Pogoni i starali się kontrolować mecz. Choć goście wciąż stwarzali sobie okazje, Lech dobrze grał w defensywie, a wysoki pressing pozwalał “Lechitom” zagrażać raz po raz bramce Załuski. Jevtić ponownie spróbował zdobyć gola w 76. minucie. Udało mu się zwieść obrońców i znaleźć pozycję do strzału, ale golkiper był czujny. Była to jego ostatnia akcja w tym meczu, ponieważ zmienił go Marchwiński. Mimo wywieszonego przed meczem transparentu skierowanego przeciwko Szwajcarowi, został on nagrodzony brawami.
 
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się okazałym zwycięstwem Lecha, ataki Pogoni przyniosły efekt w postaci bramki. W 85. minucie Majewski dobrze zauważył Ikera Guarrotxenę, który strzelił w krótki róg. Burić interweniował dość niefrasobliwie i nie zdołał zatrzymać piłki. Nawet mimo tego gola mogło się wydawać, iż Lechowi nic nie zagraża, ale szczecinianie po raz kolejny zaskoczyli. Po serii strzałów zablokowanych przez obrońców, drogę do bramki znalazł w końcu Izumisawa.
 
Nerwowa końcówka nie przyniosła już goli i piłkarze Lecha mogli odetchnąć z ulgą. Przez dłuższą część spotkania “Kolejorz” grał znacznie lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach, a na obraz meczu mogła wpłynąć jedynie dekoncentracja w samej końcówce. Ostatecznie trzy punkty zostały jednak w Poznaniu, a Lech dobrze odpowiedział na wcześniejszą krytykę. Co jednak najistotniejsze, drużyna powróciła do pierwszej ósemki i wyprzedziła Pogoń o jeden punkt.