„Plażowicze twierdzą, że mogą wszystko, bo zapłacili za wakacje” WOPR wskazuje na nieodpowiedzialność turystów

Niekorzystne wiatry i prądy morskie zmuszają WOPR do wywieszenia czerwonej flagi, oznaczającej całkowity zakaz kąpieli. To najtrudniejsze dni dla ratowników, bo spotykają się z niezrozumieniem ze strony plażowiczów.

Przez dwa dni ekipa Uwagi! TVN przyglądała się pracy ratowników z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Władysławowa. Największą ich zmorą są wiatry północne i zachodnie. Turyści nie zdają sobie sprawy, że przy pięknej pogodzie i takich wiatrach morze jest bardzo niebezpieczne.

 

W miejscu, gdzie jesteśmy są dwa progi, dwa wypłycenia. Przy wietrze północnym i zachodnio-północnym powstaje niebezpieczna fala, woda uderza w próg i wypiętrza się, fala potrafi podnieść się do trzech metrów – mówi Jarosław Radtke, ratownik WOPR.

 

– W sobotę w Jastrzębiej Górze utonął 18-letni chłopak, a w poniedziałek jego ciało wypłynęło w Chłapowie. Przeleciało parę kilometrów. Przepłynął przez kąpielisko, nikt go nie widział, bo to ciało było pod wodą. W końcu wczasowicze zauważyli je jako pierwsi. Ratownicy wbiegli z nimi, przyjechało pogotowie, policja i dopiero podczas reanimacji stwierdzili, że to jest chłopak, który utonął dwa dni wcześniej. Chwilami fala była do dwóch metrów – opowiada Radtke.

 
Ludzie twierdzą, że mogą wszystko, przyjeżdżają na wakacje, zapłacili za to i nieważne, jaki jest kolor flagi i tak za wszelką cenę wejdą do wody – mówi Przemysław Regulski, ratownik WOPR.

Co chwilę ktoś pod wpływem alkoholu idzie się schłodzić i wtedy zaczynają się tłumaczenia, że ktoś jest daltonistą, że wczoraj się kąpał i myślał, że dziś też może – dodaje Radtke.

Alkohol

Dwa lata temu głośno było o jednej z interwencji ratowników z Władysławowa. Przypadkowa osoba sfilmowała, jak użyli siły wobec wczasowicza, który nie chciał wyjść z morza.

Ten człowiek był pod wpływem alkoholu, tego dnia była czerwona flaga, morze było bardzo niebezpieczne. Ten człowiek mimo zakazów i próśb, mówił, że chce wejść do wody. Ratownik stanął mu na drodze, nie pozwalał. W pewnym momencie mówił, że mu wolno się zabić, wolno się utopić i on to zrobi – przywołuje Radtke.

 

Wyciągnęliśmy tę osobę za pomocą chwytów obezwładniających, które mamy na szkoleniach WOPR-owskich i tyle – wspomina jeden z ratowników.

 

Osoby pod wpływem alkoholu mają więcej siły, a z drugiej strony ratownik nie może nikogo uderzyć. Ten pan nie został wówczas ukarany, ale przyznał się do swojej winy – wspomina Jarosław Radtke.

Zmiana warty

Radtke jest szefem ratowników we Władysławowie. Pilnuje bezpieczeństwa na tamtejszej plaży od wielu lat, w tym roku po raz ostatni. Uważa, że może już spokojnie od tego odpocząć. Jest wielu młodszych ratowników, których zaraził swoją pasją. Niekiedy bardzo młodych.

 

Ludzie się ze mnie śmieją, że jestem takim młodym ratownikiem. Wczoraj jeden pan wypytywał mnie, czy mam w ogóle upoważnienie. Powiedział, że z takim gwizdkiem, to mogę być sędzią na boisku, a nie ratownikiem. Inny pan zapytał, czy potrafię pływać – opowiada Bartosz Sokołowski, młodszy ratownik WOPR.

 

Przed laty, w podobnym wieku, w którym jest Bartosz, pracę zaczynał właśnie Jarosław Radtke. – Bartek ma 14 lat. Widuję go cały rok i bardzo dobrze pływa. Trenuje w ośrodku przygotowań olimpijskich, ja tam pracuję cały rok i tylko latem jestem we Władysławowie. I wiem, że za parę lat, kiedy będzie wyższy i silniejszy, to będzie musiał mnie zastąpić. I wiem, że sobie poradzi – przekonuje Radtke.

Jak szybko zmieniają się warunki pogodowe nad morzem, przekonaliśmy się następnego dnia. Ratownicy po morderczym dniu, wreszcie mieli odrobinę wytchnienia. Wiatr pozwolił wywiesić im białą flagę. Oznacza to, że plażowicze spragnieni bezpiecznej kąpieli mogli wreszcie wejść do wody. Nie oznacza to jednak, że nie ma problemów.

Przy białej fladze i wysokiej temperaturze zdarza się, że ludzie tracą przytomność, bo nie pili wody. A ci „wczorajsi” zasypiają, i to są też groźne sytuacje – podkreśla Radtke.

Z danych Rządowego Centrum Bezpieczeństwa wynika, że od 1 kwietnia do 25 lipca odnotowano w Polsce 208 utonięć w różnych akwenach.