Piontkowski: zaledwie kilkadziesiąt placówek oświatowych pracuje w trybie innym niż stacjonarny

Na ponad 48,5 tys. szkół, przedszkoli i innych placówek edukacyjnych w Polsce z powodu koronawirusa w trybie zdalnym pracują 44 placówki, a 33 w trybie mieszanym. Oznacza to, że w tradycyjnej formie kształcenie prowadzi ponad 99,8 proc. placówek – poinformował w poniedziałek minister edukacji Dariusz Piontkowski na konferencji w Białymstoku.

1 września rozpoczął się rok szkolny 2020/2021, w którym szkoły wróciły do stacjonarnego nauczania. Obowiązują w nich wytyczne sanitarne.

W razie wystąpienia w szkole zakażenia koronawirusem, szkoły – na wniosek dyrektora, w porozumieniu z organami prowadzącymi i przy pozytywnej opinii inspektora sanitarnego – mogą na czas określony przejść na system mieszany (łączący kształcenie stacjonarne i kształcenie na odległość), bądź całkowicie na nauczanie zdalne.

“Już pierwsze dane z ubiegłego tygodnia pokazują, jak wygląda powrót do szkół, czy są placówki, które całkowicie przeszły na nauczanie zdalne, czy ewentualnie na model mieszany. Tak jak mówiłem w ubiegłym tygodniu, takich placówek jest bardzo, bardzo mało. I podobnie jest według stanu na dzień dzisiejszy. Gdybyśmy to procentowo próbowali ująć, to prawie 100 proc. placówek funkcjonuje w trybie stacjonarnym, czyli przytłaczająca większość z nich” – powiedział minister edukacji, prezentując najnowsze dane z poniedziałku. Dodał, że zaledwie kilkadziesiąt placówek musiało przejść na tryb zdalny lub mieszany.

Szef MEN dodał, że część placówek, które w pierwszych dniach września po decyzjach sanepidu przeszły na nauczanie zdalne, wróciła w poniedziałek do nauczania w stacjonarnej formie. Mówił, że przerwa w nauce stacjonarnej powinna trwać nie dłużej niż dwa tygodnie, czyli mniej więcej tyle, by stwierdzić, czy dana osoba jest zakażona koronawirusem – mówił Dariusz Piontkowski.

“Teraz zakładamy, że przechodzenie na działalność zdalną będzie trwało mniej więcej tyle, ile czas potrzebny na kwarantannę, czyli czas potrzebny na to, by stwierdzić, czy dana osoba jest zakażona, czy nie” – zaznaczył.

Z danych Kuratorium Oświaty w Białymstoku wynika, że w Podlaskiem jest obecnie sześć szkół (na ponad 1,3 tys.), które zastosowały nauczanie hybrydowe. Kurator oświaty Beata Pietruszka poinformowała, że chodzi o trzy szkoły w Białymstoku – w tym jedną niepubliczną – oraz przedszkole i szkołę w Wysokiem Mazowieckiem i jedną szkołę w Suwałkach.

“Wyłączone zostały tylko albo jeden oddział czy jedna klasa” – mówiła kurator. Beata Pietruszka podkreśliła, że kuratorium i szkoły współpracują z sanepidem, zbierają dane. Oceniła, że system działa, choć w pierwszym przypadku koronawirusa w szkole w Białymstoku dyrektor nie powiadomił kuratorium.

Minister edukacji przypomniał, że resort edukacji opracował zasady funkcjonowania szkół w czasie epidemii, organizował konferencje prasowe, wydawał komunikaty. Bezpośrednio też prawie 30 tys. dyrektorów placówek, jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, uczestniczyło w spotkaniach z kuratoriami i z inspektorami sanitarnymi.

Rząd – jak mówił dalej Piontkowski – choć leży to w gestii organów prowadzących placówkę – zdecydował o zakupie środków ochrony osobistej, np. płynów dezynfekujących czy wyposażył placówki w termometry bezdotykowe. Dodał, że rząd nie wstrzymuje dostarczania płynów dezynfekujących do placówek. Planuje przekazać obecnie 5 mln litrów wobec 3,5 mln litrów, które trafiły do szkół od marca do czerwca, oraz ok. 50 mln maseczek.

Minister mówił także, że w reakcji na sygnały, m.in. dyrektorów szkół, MEN wprowadziło “dwa elementy, które mają ułatwić funkcjonowanie szkół w tym okresie, kiedy przejdą na nauczanie zdalne”: nauczanie indywidualne w trybie zdalnym na wniosek rodziców i możliwość skracania zajęć do 30 minut. Zwrócił uwagę, że taka możliwość funkcjonowała wcześniej, ale przepisy “nie były do końca jednoznaczne”.

“Stąd w tej chwili wprowadziliśmy w okresie przechodzenia szkoły na kształcenie zdalne jednocześnie jednoznaczną możliwość skracania lekcji” – powiedział. Przypomniał, że tradycyjnie lekcja trwa 45 minut. “Teraz taka lekcja będzie mogła trwać minimalnie minut 30 i nie dłużej niż 60” – poinformował.

“Te wszystkie działania z jednej strony zapewniają bezpieczeństwo dzieci, nauczycieli, pracowników oraz ich rodzin, a z drugiej strony przygotowują szkoły także na to, aby móc efektywnie nauczać dzieci w okresie tych krótkich okresów kształcenia na odległość”– mówił Piontkowski, odnosząc się także do zakupów laptopów i tabletów do szkół, kursów dokształcających dla nauczycieli i produkcji e-materiałów edukacyjnych na platformę epodreczniki.pl.(PAP)