Pan Tomasz miał 73 lata i zdaniem najbliższej rodziny cieszył się dobrym stanem zdrowia. Był człowiekiem aktywnym i pełnym energii. – Regularnie chodził na basen i siłownię, jeździł na nartach. Opiekował się wnuczkami, odbierał moją córkę z zerówki. Robili razem obiady. Bardzo długo był członkiem lokalnego zespołu. Cały czas występowali, cały czas mieli próby śpiewów czy tańców – opowiada pani Małgorzata.
Pana Tomasza bolał brzuch, okazało się, że pękło mu jelito
Dwa lata temu ojciec pani Małgorzaty z ciężkim bólem brzucha został zabrany przez karetkę pogotowia. Trafił na izbę przyjęć szpitala powiatowego w Pruszkowie. – Około 23:30 lekarz dyżurny z izby przyjęć otrzymał wyniki tomografii, z której jasno wynika, że doszło do perforacji jelita, czyli po prostu do pęknięcia jelita – mówi córka pana Tomasza. – Do operacji dochodzi po 11 godzinach, czyli tata spędził 11 godzin na izbie przyjęć, z kałem w brzuchu – wskazuje pani Małgorzata.
Poprosiliśmy, by z dokumentacją medyczną pana Tomasza zapoznał się profesor Krzysztof Bielecki, który 60 lat pracował w zawodzie chirurga. – Przed godz. 12 [północą – red.] mieli już rozpoznanie choroby. Dlaczego ten pacjent o godz. 5:58 dopiero opuścił SOR? On od razu po rozpoznaniu powinien być skierowany na oddział chirurgiczny – uważa profesor Bielecki.
– Na oddział operacyjny tata trafił około 10:30 – przywołuje córka pana Tomasza. I dodaje: – To miała być standardowa chirurgiczna operacja – zaszywa się jelito, czyści jamę brzuszną, trzeba wyłonić odpowiednią stomię, dać odpowiednią antybiotykoterapię i po pięciu dniach można wypisać do domu. Tak się niestety nie stało.
Niedokrwienie w nodze po operacji
Niedługo po operacji pękniętego jelita, ojciec pani Małgorzaty zaczął cierpieć na niedokrwienie w nodze. W szpitalu w Pruszkowie nie było chirurga naczyniowego, dlatego pacjent został przewieziony do Szpitala Wolskiego w Warszawie. Tam jednak mimo wysiłków lekarzy nogi już nie udało się uratować i została amputowana.
Niedługo potem, u ojca pani Małgorzaty ponownie zdiagnozowano perforację jelita i zapalenie otrzewnej. Lekarze, tym razem w Szpitalu Wolskim, znowu operowali jamę brzuszną i dopiero wtedy odkryli, do jakiej pomyłki doszło przy pierwszym zabiegu w Pruszkowie.
– Wycina się chorobowo zmieniony odcinek jelita grubego i pozostają nam dwa kikuty. A tu co się stało? Podczas tej operacji koledze pomyliły się kikuty i kikut obwodowy, który powinien być zamknięty został wyprowadzony jako stomia, a ten kikut, który powinien być stomią został zamknięty na głucho – tłumaczy profesor Krzysztof Bielecki.
Co to jest stomia?
Stomia to, w uproszeniu zabieg chirurgiczny ułatwiający wypróżnianie. – Tata spędził cztery miesiące na OIOM-ie w Szpitalu Wolskim na Kasprzaka. Przy około 15 operacjach przestałam liczyć. Był okres, że codziennie, każdego dnia trzeba było dokonać, jakiejś tak zwanej reoperacji – mówi pani Małgorzata.
Po czterech miesiącach mężczyzna zmarł. Jego córka wystąpiła do szpitala w Pruszkowie o dokumentację medyczną. Protokół ze źle przeprowadzonej operacji nie dość, że został sporządzony dopiero kilka dni po jej przeprowadzeniu, to jeszcze był modyfikowany w czasie, kiedy chory był już pacjentem innego szpitala.
– Ku naszemu zdziwieniu protokół był zmodyfikowany 10 września, czyli w dniu drugiej operacji w szpitalu na Kasprzaka – zaznacza pani Małgorzata. – Myślę, że 10 września, to nie jest przypadkowa data. Brakuje też dokumentów z trzech dni – obserwacji lekarskich. Jest dziura, jakby tata nie był pacjentem szpitala – mówi pani Małgorzata.
Jak sprawę tłumaczy dyrekcja szpitala w Pruszkowie?
Dlaczego rodzina pacjenta, u którego doszło do niewłaściwie wykonanego zabiegu, nie otrzymała części dokumentacji medycznej i co zmieniono w protokole z operacji? Zapytaliśmy o to dyrektora szpitala w Pruszkowie.
– Wszystko, co przekazaliśmy państwu jest to to czym szpital dysponuje. Nie potrafię odnieść się do tej brakującej dokumentacji, obiecuje, że natychmiast po programie to sprawdzę – deklaruje Robert Krawczyk, dyrektor SPZZOZ w Pruszkowie.
Reporterka zapytała o modyfikacje w protokole z operacji. – Dokument wystawiony przez firmę, która obsługiwała szpital pod względem IT jest w aktach prokuratury. I firma jednoznacznie stwierdziła, że dokument nie był modyfikowany, natomiast jest to wiedza moja, która do mnie dotarła – mówi Robert Krawczyk. Sprawą opieki nad pacjentem w szpitalu w Pruszkowie zajmuje się prokuratura.
Stanowisko Rzecznika Praw Pacjenta
Postępowanie zakończył już Rzecznik Praw Pacjenta. Stwierdził, że podczas operacji pękniętego jelita doszło do poważnego błędu. Również podczas samej opieki szpitalnej nad ojcem pani Małgorzaty miało dojść do nieprawidłowości.
– Stwierdziliśmy naruszenie praw pacjenta, przede wszystkim do świadczeń zdrowotnych, które powinny być udzielane z należytą starannością przez lekarzy, którzy mają odpowiednią fachową wiedzę i powinni te świadczenia wykonywać należycie, co niestety nie miało miejsca w tej sprawie – mówi Urszula Rygowska-Nastulak z biura Rzecznika Praw Pacjenta. – Z naszej strony wystosowaliśmy także informację do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, że taka sytuacja w stosunku do takiego lekarza miała miejsce. Wiemy, że rzecznik skierował wniosek o ukaranie do sądu dyscyplinarnego – dodaje Rygowska-Nastulak.
Czy lekarz, który miał niewłaściwie przeprowadzić zabieg, dochował należytej staranności podczas opieki pooperacyjnej? O tym i o całej sprawie leczenia pacjenta chcieliśmy porozmawiać z doktorem, który operował ojca pani Małgorzaty w szpitalu w Pruszkowie, ale odmówił rozmowy z nami.
– Kiedy oddajemy najbliższą osobę pod opiekę lekarzy ze szpitala, to jesteśmy przekonani, że oddajemy ją w dobre ręce, bo od tego są lekarze i szpital, żeby zaopiekowali się chorym. Nawet nam do głowy nie przyszło, że wyjdzie inaczej – przyznaje córka pana Tomasza.
– Pan doktor w rozmowie przyznał się, że operacja jaką przeprowadził była przeprowadzona błędnie. Padło przepraszam, ja mu wybaczam, natomiast nigdy nie zrozumiem, dlaczego. Nigdy nie pogodzę się z tym w jaki sposób i w jakich męczarniach i bólach mój tata odchodził z tego świata – kończy pani Małgorzata.
Po naszej rozmowie z dyrektorem szpitala w Pruszkowie córka zmarłego pacjenta otrzymała dodatkowe dokumenty z hospitalizacji ojca. Wciąż jednak nie wyjaśniają one, co działo się z pacjentem. Sprawa toczy się dalej w prokuraturze i w sądzie lekarskim.
Pan Tomasz trafił do szpitala z bólem brzucha, nie udało się go uratować. „Doszło do wielu naruszeń”
Poważny błąd podczas zabiegu chirurgicznego, braki w dokumentacji medycznej i podejrzenie wprowadzania zmian w protokole operacyjnym – o takich zarzutach mówi córka zmarłego mężczyzny, który trafił do szpitala z bólem brzucha.