Pan Szymon miał całe mieszkanie wypełnione śmieciami po sam sufit

Zachorowałem na odkładanie rzeczy na później. Za mało intensywny był proces ich wynoszenia – przyznaje pan Szymon, właściciel mieszkania wypełnionego po sufit śmieciami.

Mieszkanie pana Szymona „tonie” w śmieciach. W środku znaleźć można m.in. puszki, reklamówki, makulaturę, ale także książki i winyle. Odpady wypełniają cztery pokoje aż po sufit.

Przynosiłem te rzeczy do domu. Głównie surowce wtórne. Straciłem czujność i się zrobiło – przyznaje mężczyzna. I dodaje. – Przynosiłem rzeczy na sprzedaż. Nie było pieniędzy to się przynosiło. Ale zachorowałem na odkładanie rzeczy na później. Za mało intensywny był proces wynoszenia – przyznaje.

„Jakie szczury?”

Spółdzielnia i sąsiedzi od lat zabiegali o uprzątnięcie mieszkania w obawie przed pożarem. – Latem wychodzi robactwo. Wtedy jest największy odór. Wystarczy, że ktoś zapali papierosa na balkonie i spadnie żar – skarżą się mieszkańcy bloku.

Zdaniem właściciela nie ma problemu ani z robactwem, ani ze szczurami, o których opowiadają sąsiedzi.

– Jakie szczury? W moim mieszkaniu jest jeden szczur. To powieść Andrzeja Zaniewskiego pod tytułem „Szczur” – drwi z oskarżeń.

Poruszać można się tunelami

Zdaniem części sąsiadów śmieci zalegają w jego mieszkaniu nawet 20 lat.

– W latach 90. była wywózka. Sprzątnęli kuchnię, trochę w przedpokoju i duży pokój – relacjonują sąsiedzi.

– Po pięciu latach znów przyjechała ekipa sprzątająca. Nie dał im pracować. Miał siekierę. Ganiał naokoło bloku. Straszył ich i zrezygnowali. Jak postraszą go trochę to uprzątnie śmieci z balkonu, ale potem znów nazbiera. Jest pośmiewisko. Przyjeżdżają ludzie, robią zdjęcia – opowiada jeden z sąsiadów.

Naszemu reporterowi udało się wejść do mieszkania pana Szymona. W środku można poruszać się tylko tunelami „wydrążonymi” przez właściciela, a i to jest wyzwaniem.

– Wiem, że zbieractwo to choroba ludzi, którzy myślą, że to wszystko jest im potrzebne. Mi są potrzebne książki, nie potrzebuje stu par spodni – mówi właściciel mieszkania.

Opozycyjna przeszłość

Udało nam się dotrzeć do jednego ze znajomych mężczyzny.
– [Szymon] jest starym działaczem „Solidarności”. Takim konspiracyjnym. Bardzo lubianym przez obie strony barykady. Jak go spotykają załatwiają mu zapomogi – opowiada. I dodaje. – To miły staruszek, tylko irytujący na dłuższą metę. Coraz bardziej nieobliczalny. Znam go 10 lat. Odkąd pamiętam zawsze był problem z mieszkaniem. Zawsze wspominał, że musi mieszkanie posprzątać.

Pan Szymon ma tylko sporadycznie nocować we własnym mieszkaniu.
– Wygrzebał sobie tam tunel. Zwykle nocuje po rozmaitych znajomych w Warszawie. Z znajomych ma dużo. Z wykształcenia jest sanitariuszem. Wprowadza się do różnych ludzi i opiekuje się nimi. Myje się u rozmaitych znajomych – dodaje.

Problem zbieractwa

Spółdzielni udało się na drodze sądowej wywalczyć możliwość wejścia do środka mieszkania, aby uprzątnąć bałagan, a potem przeprowadzić dezynfekcję i deratyzację. W piątek właściciel rozpoczął sprzątanie na własną rękę.

W poniedziałek na planie programu Uwaga! po Uwadze specjaliści zaproponowali pomoc mężczyźnie.

– Zbieractwo może wynikać z różnych problemów. Jeżeli pan się zgodzi, to mógłby pomóc psycholog, psychiatra – mówi Agnieszka Księżopolska z poradni specjalistycznej Vita Longa.

– Ustalilibyśmy z psychologami jakiś plan działania – dodała dr n.med. Monika Madalińska ze stowarzyszenia “Lekarze Nadziei”
– Na razie interesuje mnie tylko sprzątanie. Potem, jeżeli będzie jakiś psychoanalityk, z którym będę mógł konwersować to się zgadzam – oświadczył pan Szymon.