Orłowskie urwisko jest zbudowane z gliny i piasku, a zawalenia występują zwykle w lutym i marcu. W ostatnich dniach zaobserwowano dodatkowe spękania i zapadnięcia warstw iłów. Warstwy te spadły pod podstawę klifu, a na koronie można zaobserwować większe pęknięcia. Wczoraj nasi pracownicy ochrony wybrzeża ustawili dodatkowe tablice ostrzegawcze, aby ostrzec ludzi o niebezpieczeństwie – powiedziała Magda Kierzkowska z Urzędu Morskiego w Gdyni.
Jednak te ostrzeżenia nie są respektowane. Spacerowicze idą pod urwiskiem, aw każdej chwili może dojść do kolejnego osuwiska. Warto zaznaczyć, że orłowski klif nie będzie w żaden sposób zabezpieczony. Linia brzegowa o długości 500 metrów nie zostanie zabetonowana i nie będą tam ustawione żadne specjalistyczne bandy. Jest to bowiem obszar chroniony Natura 2000 i rezerwat przyrody. Chociaż kilka lat temu zainstalowano specjalne opaski podwodne, to teraz nie zostaną wprowadzone żadne nowe zabezpieczenia.
W 2018 roku doszło do największego zawalenia się klifu, a na plażę spadły ogromne hałdy ziemi. Chociaż plaża została uzupełniona w 2022 r., ze względu na środki ochronne uniknięto obszaru, w którym gleba się osuwa. Specjaliści ostrzegają, że proces będzie się pogłębiał. Według obliczeń klif traci rocznie od 0,75 do 1 metra, co jest spowodowane zarówno łagodnymi zimami, obfitymi opadami deszczu, jak i falami uderzającymi o brzeg.
Podobne klify w Rozewiu czy Oksywiu zostały zabezpieczone betonowymi opaskami, po których można spacerować. W Orłowie tak się jednak nie stanie. Ochrona tego cudu natury jest niezbędna, ale równie ważne jest zachowanie jego naturalnego stanu. Należy pamiętać, że musimy szanować środowisko i zachować ostrożność w jego obecności.