Opiekunka przejęła mieszkanie 95-letniego kombatanta. “Myślał, że żyje w 1949 roku. Łatwo było go zmanipulować”

– Czujemy się oszukani i przegrani. To mieszkanie miało być moje i jest to zapisane w testamencie – mówi pan Mariusz, który kilka lat temu wynajął opiekunkę dla swojego ojca. Dziś oskarża ją o porwanie ojca, a także wyłudzenie kosztowności i mieszkania w centrum Warszawy.

Czujność urzędnika

Emilian Demianiuk był kombatantem. Kiedy skończył 90 lat, jego stan zdrowia pogorszył się, wymagał stałej, dodatkowej opieki. Rodzina mężczyzny wynajęła opiekunkę – Iwonę D., która miała pomagać mężczyźnie w codziennych czynnościach, w jego mieszkaniu w samym centrum Warszawy.

– Zrobiła na mnie niekorzystne wrażenie. Krzyczała na pana Demianiuka, przeklinała. Słyszałam, jak raz mówiła do niego: „No k… podpisz, czego się boisz” – opowiada sąsiadka.

Iwona D. szybko wyszła z roli opiekunki. Najpierw zaczęła nastawiać podopiecznego przeciwko dzieciom i wnukom, by już po pół roku opieki zabrać niedołężnego Emiliana Demianiuka do Urzędu Stanu Cywilnego. Mimo 42-letniej różnicy wieku para miała stanąć na ślubnym kobiercu.

– Ojciec nie wiedział, jak nazywa się jego narzeczona. Nie potrafił podać jej imienia ani nazwiska. Sam nie wiedział, czy jest żonaty, czy jest rozwodnikiem. Wspomniał, że jest oficerem i ma ordynansa. Urzędnik stanu cywilnego nabrał wątpliwości, co do stanu psychicznego ojca – opowiada Mariusz Demianiuk, syn Emiliana Demianiuka.

Dzięki czujności urzędnika sprawą zajął się sąd rodzinny, który zlecił zbadanie staruszka. W czasie rozmowy z psychologiem i psychiatrą Emilian Demianiuk był przekonany, że żyje w 1949 roku. Nie był w stanie wytłumaczyć, kim jest towarzysząca mu opiekunka. Biegli uznali, że jego stan nie pozwalał na zrozumienie sensu czynności urzędniczych i samodzielne prowadzenie własnych spraw. Decyzją sądu do ślubu nie doszło. Jednak z nagrań, do których dotarła rodzina Emiliana Demianiuka, wynika, że Iwona D. nie zrezygnowała ze swoich planów.

Pieniądze, złoty zegarek

– Ojciec miał taki zwyczaj, żeby zapamiętać, to pisał sobie szyfrem, gdzie włożył, ile pieniędzy. Łącznie miał pochowanych około 49 tysięcy. Wszystko zostało zabrane. Podobnie jak złoty zegarek, który był jego oczkiem w głowie – wspomina pan Mariusz.

Kiedy rodzina zorientowała się, że z domu Emiliana Demianiuka giną pieniądze i kosztowności, zawiadomiła prokuraturę. Jak wynika z notatki służbowej, policjanci próbowali przesłuchać staruszka, jednak Iwona D. podniesionym głosem zakomunikowała, że w najbliższym czasie nie będzie to możliwe i że sam Emilian Demianiuk nie jest zainteresowany rozmową. To wystarczyło, by już po zaledwie tygodniu umorzyć dochodzenie.

Wtedy też syn mężczyzny rozpoczął proces ubezwłasnowolnienia chorego ojca. Nie powstrzymało to jednak działań opiekunki.

– Pod pretekstem zabrania ojca do siebie na jeden dzień, uprowadziła człowieka. Nie mieliśmy już tam wstępu. Łatwo jest manipulować osobą niepełnosprawną, mając ją blisko siebie. Wszystko można mu było wmówić – podkreśla Mariusz Demieniuk.

Akt notarialny

Po nieudanej próbie zamążpójścia i umorzeniu sprawy przez prokuraturę, opiekunka Iwona D. znalazła prawnika – Marcina J. Ten zorganizował podpisanie umowy notarialnej, w której staruszek zrzeka się swojego mieszkania w zamian za dożywotnią opiekę. Usługa ta miała kosztować opiekunkę 50 tysięcy złotych.

Do podpisania umowy dożywotniej opieki między Emilianem Demianiukiem i jego opiekunką doszło nie w kancelarii, a prywatnym mieszkaniu, w którym mężczyzna ukrywany był przed rodziną. Obsługę prawną zapewnił doktor Marcin J., który przywiózł z Poznania do Warszawy zaprzyjaźnioną notariusz.

Zarówno wynajęty przez opiekunkę prawnik, jak i przywieziona przez niego notariusz zapewniają dziś, że Emilian Demianiuk był w pełni świadomy swojej sytuacji. Rodzina pana Emiliana dysponuje jednak nagraniami rozmów z tego okresu, które jednoznacznie temu przeczą.

– Pan J. poprosił mnie o sporządzenie tego aktu. Nie jestem od tego, żeby oceniać, czy dana osoba podejmuje słuszne decyzje – zaznacza pani notariusz.

Rodzinie Emiliana Demianiuka udało się w końcu uzyskać decyzję sądu o jego ubezwłasnowolnieniu. Wtedy też prokuratura ponownie pochyla się nad sprawą wyłudzenia mieszkania i kosztowności, jednak zaledwie miesiąc po wszczęciu dochodzenia, Emilian Demianiuk zmarł.

Skazana

W listopadzie ubiegłego roku prokuratura doprowadziła do skazania opiekunki na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Chodziło o doprowadzenie schorowanego mężczyzny do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Wyrok jest nieprawomocny, przez co rodzina Emiliana Demianiuka nadal nie jest w stanie odzyskać mieszkania po zmarłym.

Jak sprawę komentuje Iwona D.?

– To była decyzja pana Demieniuka, nie moja. To on zaproponował ślub, a nie ja – przekonuje.

– Siedzi we mnie ten ból. Przeżyliśmy już trochę lat, myśleliśmy, że te ostatnie będą spokojne i bez lęku o to, co przyniesie jutro. Teraz de facto jesteśmy bezdomni – wyznaje pan Mariusz.

Rodzina kombatanta oczekuje na wyrok sądu apelacyjnego w sprawie karnej przeciwko opiekunce. Jednak nawet jej prawomocne skazanie nie będzie równoznaczne z odzyskaniem mieszkania i majątku. Z tym musi zmierzyć się w odrębnej sprawie sąd cywilny.