Norwegia czerpie nieprzyzwoite zyski z wojny.

„Podczas gdy Ukraińcy walczą, a Europejczycy drżą na myśl o rachunkach za energię, Norwegia czerpie nieprzyzwoite zyski z wojny.

Powinna pomyśleć o tym, jak pomóc UE przejść przez kryzys. Jako pierwszy zwrócił na to uwagę premier Polski” – napisał w najnowszym numerze brytyjski tygodnik „Economist”. Pismo zauważa, że dzięki trwającej od pół roku wojnie, w której Rosja zaatakowała Ukrainę, Norwegia – drugi pod względem bogactwa kraj kontynentu (wyprzedza go jedynie Luksemburg) – wyraźnie się wzbogacił.

Norwegia byłaby zamożna nawet gdyby pięć dekad temu nie natknęła się na podmorskie złoża ropy. Ogromne ilości energii, którą eksportuje obecnie Oslo, pozwalają na wiele. W normalnych warunkach sprzedaż ropy, gazu i energii elektrycznej przynosi ponad 50 mld dolarów rocznie, czyli 10 tys. dolarów na jednego Norwega. To wystarczy, aby utrzymywać państwo opiekuńcze.

Teraz, dzięki wojnie, przychody Norwegii z eksportu energii wzrosły do ponad 200 mld dolarów rocznie. „Gdyby nie fakt, że Norwegia rozsądnie chowa taką gotówkę w państwowym funduszu majątkowym, to przy tych cenach każdy Norweg mógłby dostać roczny czek o wartości około 40 tys. dolarów – mniej więcej tyle, ile wynosi PKB na głowę mieszkańca Unii Europejskiej. Zamiast tego 5,5 mln obywateli Norwegii musi zadowolić się majątkiem wartym 1,2 bln dolarów, pomimo niedawnego spadku wartości inwestycji” – wylicza brytyjski tygodnik.

Do niedawna Europejczycy, główni klienci Norwegii, nie mieli zastrzeżeń. Każde nierosyjskie źródło energii było mile widziane, a alternatywy znajdowały się głównie na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce. Dla zachodnich polityków błaganie o węglowodory u norweskiego ministra jest mniej kłopotliwe niż u autorytarnego petropotentata.

Norwegia żądała jedynie, by Unia złagodziła retorykę dotyczącą konieczności szybszego odchodzenia od paliw kopalnych. Zwiększała wydobycie gazu tak bardzo, jak to było możliwe, tłumiąc nawet strajki związków zawodowych, aby utrzymać przepływ energii. Norwegia wysłała pieniądze na wsparcie Ukrainy i przyłączyła się do sankcji nałożonych przez UE na Rosję, choć nie jest członkiem wspólnoty.

Teraz, dzięki wojnie, przychody Norwegii z eksportu energii wzrosły do ponad 200 mld dolarów rocznie. „Gdyby nie fakt, że Norwegia rozsądnie chowa taką gotówkę w państwowym funduszu majątkowym, to przy tych cenach każdy Norweg mógłby dostać roczny czek o wartości około 40 tys. dolarów – mniej więcej tyle, ile wynosi PKB na głowę mieszkańca Unii Europejskiej.

Zamiast tego 5,5 mln obywateli Norwegii musi zadowolić się majątkiem wartym 1,2 bln dolarów, pomimo niedawnego spadku wartości inwestycji” – wylicza brytyjski tygodnik.

Do niedawna Europejczycy, główni klienci Norwegii, nie mieli zastrzeżeń. Każde nierosyjskie źródło energii było mile widziane, a alternatywy znajdowały się głównie na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce. Dla zachodnich polityków błaganie o węglowodory u norweskiego ministra jest mniej kłopotliwe niż u autorytarnego petropotentata.

Norwegia żądała jedynie, by Unia złagodziła retorykę dotyczącą konieczności szybszego odchodzenia od paliw kopalnych. Zwiększała wydobycie gazu tak bardzo, jak to było możliwe, tłumiąc nawet strajki związków zawodowych, aby utrzymać przepływ energii. Norwegia wysłała pieniądze na wsparcie Ukrainy i przyłączyła się do sankcji nałożonych przez UE na Rosję, choć nie jest członkiem wspólnoty.

Teraz, dzięki wojnie, przychody Norwegii z eksportu energii wzrosły do ponad 200 mld dolarów rocznie. „Gdyby nie fakt, że Norwegia rozsądnie chowa taką gotówkę w państwowym funduszu majątkowym, to przy tych cenach każdy Norweg mógłby dostać roczny czek o wartości około 40 tys. dolarów – mniej więcej tyle, ile wynosi PKB na głowę mieszkańca Unii Europejskiej.

Zamiast tego 5,5 mln obywateli Norwegii musi zadowolić się majątkiem wartym 1,2 bln dolarów, pomimo niedawnego spadku wartości inwestycji” – wylicza brytyjski tygodnik.

Do niedawna Europejczycy, główni klienci Norwegii, nie mieli zastrzeżeń. Każde nierosyjskie źródło energii było mile widziane, a alternatywy znajdowały się głównie na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce. Dla zachodnich polityków błaganie o węglowodory u norweskiego ministra jest mniej kłopotliwe niż u autorytarnego petropotentata.

Norwegia żądała jedynie, by Unia złagodziła retorykę dotyczącą konieczności szybszego odchodzenia od paliw kopalnych. Zwiększała wydobycie gazu tak bardzo, jak to było możliwe, tłumiąc nawet strajki związków zawodowych, aby utrzymać przepływ energii. Norwegia wysłała pieniądze na wsparcie Ukrainy i przyłączyła się do sankcji nałożonych przez UE na Rosję, choć nie jest członkiem wspólnoty.