Nie udało się uratować Zdroja, wilka potrąconego na drodze k. Świecia

Nie udało się uratować życia dorosłego samca wilka, który przed Bożym Narodzeniem wpadł pod auto koło Świecia i został przewieziony do ośrodka leczenia dzikich zwierząt „Mysikrólik” w Bielsku-Białej – podali ekolodzy ze Stowarzyszenia dla Natury Wilk.

Pomimo intensywnych wysiłków lekarza i dwóch techników weterynarii, kroplówek i kuracji lekami, wilk padł po 10 dniach. Sekcja wykazała, że pękła wątroba poważnie uszkodzona podczas wypadku” – podali członkowie stowarzyszenia na swoim facebookowym profilu.

Drapieżnik, którego ekolodzy nazwali Zdrój, wpadł pod koła samochodu na obwodnicy Świecia (Kujawsko-pomorskie). Wiadomość szybko dotarła do członków stowarzyszenia Wilk. Z leśnikami, którzy zajęli się zwierzęciem, skontaktowała się jedna z jego liderek Sabina Nowak. Rozpoczęto organizację transportu do Bielska-Białej. Lekarz weterynarii podał zwierzęciu środki przeciwbólowe. Drapieżnik trafił do Jaworza koło Bielska-Białej, gdzie wykonano wszystkie niezbędne zabiegi, a następnie do „Mysikrólika”, gdzie znajdował się pod stałą opieką Agnieszki i Sławomira Łyczków oraz lekarz weterynarii Izabeli Całus.

Początkowo była nadzieja, że zwierzę przetrwa. Po upływie pierwszego okresu, gdy był podłączony do kroplówek, zaczął nawet samodzielnie pić i jeść. Później jednak stan się pogorszył.

To drugi podobny przypadek w ostatnich miesiącach. W październiku samochód pod Kościerzyną potrącił młodego wilka. Ten miał jednak więcej szczęścia od Zdroja. Drapieżnik dzięki ekologom ze stowarzyszenia trafił do „Mysikrólika” i po miesięcznej rehabilitacji powrócił do swojego środowiska.

Ekolodzy podali, że w Sylwestra na stole operacyjnym padła również dorosła rysica z Magurskiego Parku Narodowego, która uległa kilka tygodni temu kolizji drogowej i miała strzaskaną przednią łapę. „Nie była w stanie polować. Została odnaleziona w stanie skrajnego wycieńczenia, odłowiona i przewieziona przez lekarzy weterynarii z Leska na operację do Krakowa. Byliśmy w drodze, żeby ją odtransportować na rehabilitację do +Mysikrólika+, gdy dotarła do nas informacja o jej śmierci” – poinformowało stowarzyszenie.

Śmiertelną ofiarą zderzenia z pojazdem na drodze krajowej 17 stała się też dorosła rysica z Roztocza, matka siedmiomiesięcznego Horaja. Młodego rysia udało się odłowić i umieścić w “Mysikróliku”. Będzie tam przebywał do uzyskania pełnej sprawności i umiejętności samodzielnego polowania.

„Apelujemy do wszystkich kierowców o większą uwagę i roztropność, szczególnie na odcinkach przechodzących przez lasy i mozaikę polno-leśną, czyli tam gdzie wielu zwykło mocniej naciskać na pedał gazu. Drogi łączą ludzi, ale brutalnie dzielą środowiska życia zwierząt. Aby przeżyć, dotrzeć na łowiska, do wodopojów, powrócić z pokarmem do młodych lub zaprowadzić je do upolowanej zdobyczy, muszą one podejmować codziennie ryzyko przejścia przez ruchliwe ludzkie drogi. I tam dopada je jadący z dużą prędkością pojazd. Większość ginie na miejscu, niewielka część przeżywa i albo jest odnajdywana i poddawana rehabilitacji, albo odczołguje się do lasu i kona w męczarniach. Prosimy zatem, pamiętajcie w Nowym Roku o dzikich zwierzętach i uważajcie na drogach”

– zaapelowali ekolodzy ze stowarzyszenia Wilk

Stowarzyszenie dla Natury Wilk istnieje od 1996 r. Siedzibę ma w Twardorzeczce u stóp Skrzycznego. Zajmuje się ochroną przyrody, a szczególnie działaniami na rzecz ssaków drapieżnych – wilków, rysi, niedźwiedzi, wydr, borsuków i innych gatunków. Jego członkowie prowadzą działalność edukacyjną i badawczą.

Ośrodek „Mysikrólik” jest jednym z nielicznych w Polsce, który pomaga chorym lub kontuzjowanym dzikim zwierzętom. Jego twórcy, Agnieszka i Sławomir Łyczkowie, chcą stworzyć lecznicę z prawdziwego zdarzenia. Brakuje im jednak pieniędzy na sprzęt oraz remont pomieszczeń.