Nazywali mieszkańców „wkładka mięsną”. Czy Piotr Ś. odpowie za krzywdę?

Głośna sprawa mieszkańców kamienicy przy ul. Stolarskiej w Poznaniu nazywanych pogardliwie „wkładką mięsną” znalazła swój finał. Czy jej główny bohater – Piotr Ś. odpowie za krzywdę, którą wyrządził?

Sąd uznał Piotra Ś. za winnego uporczywego nękania lokatorów budynku przy ul. Stolarskiej 2. Wymierzył mu karę dwóch lat pozbawienia wolności.

[Działał – red.] pod pozorem przeprowadzenia remontu kamienicy poprzez odłączenie prądu, wody, gazu, przewiercanie stropów, celowe zalewanie mieszkań wodą oraz cieczami o nieustalonym składzie chemicznym, wywieszanie wstęg pogrzebowych, rozrzucanie robactwa, podrzucanie padliny, obrzucanie inwektywami, rzucenie petardy, włamanie do pomieszczeń gospodarczych, podpalanie, budowanie atrap grobów. Uporczywie nękał lokatorów tego budynku – ogłosiła Magdalena Adamiec, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Grunwald.

Na wyrok mieszkańcy kamienicy ul. Stolarskiej czekali sześć lat. Ich dramat rozpoczął się, gdy budynek komunalny w centrum miasta przejęli prywatni właściciele, a administracją zajęła się firma Fabryka Mieszkań i Ziemi specjalizująca się w opróżnianiu kamienic z niechcianych przez właścicieli lokatorów.
Fabryka Mieszkań i Ziemi to przede wszystkim 44-letni dziś Piotr Ś. Zanim trafił na ul. Stolarską, na zlecenie ich właścicieli usuwał mieszkańców z wielu innych poznańskich kamienic. Znany z bezwzględnych działań i pogardy wobec lokatorów nazywanych przez niego i jego ludzi bydłem, hołotą i patologią.
– Sława Piotra Ś. kroczyła przed nim. Można powiedzieć, że oskarżeni zmienili życie lokatorów w piekło. Wielu lokatorów słysząc, że Fabryka Mieszkań i Ziemi będzie zajmowała się administracją nieruchomości podejmowała błyskawicznie decyzje o opuszczaniu domów. Po to, żeby zaoszczędzić sobie cierpień i nieprzyjemności – mówiła sędzia Magdalena Adamiec.
– Nie chodzi, żeby oczyścić. To chodzi o modernizację – twierdzi Piotr Ś w rozmowie z reporterem Uwagi! I dodaje, że takich budynków było około 30.
Zapewnia też, że niema nic wspólnego, ani zalewaniem mieszkań, ani z robakami.
– W mojej kwestii wypowie się sąd. Jestem pewien, że mnie uniewinnią – stwierdza.

Lokatorzy z ul. Stolarskiej byli wyjątkowi, bo jako jedyni podjęli walkę z Piotrem Ś. Walkę o godność. Gdy ludzie Piotra Ś. zniszczyli bramę, lokatorzy zabarykadowali się w pozbawionym wody i prądu budynku.
– Jeżeli on stosował takie metody, to stwierdziliśmy, że musimy się bronić – mówi jeden z lokatorów.
Mieszkańcy kamienicy okupowali budynek przez wiele miesięcy. Choć w końcu wszyscy opuścili Stolarską, osiągnęli efekt – ich los i bezwzględne metody Piotra Ś. poznała cała Polska.
– To dzięki ich postawie mała uliczka, na tyłach szpitala stała się symbolem walki z tak bezprawnymi działaniami. Każda z tych ponad 50 historii, to była wstrząsająca relacja o nadużyciu przewagi ekonomicznej. Dlatego kara wymierzona oskarżonym musiała być surowa. To są kary bezwzględne pozbawienia wolności – mówi sędzia Magdalena Adamiec.

Skazanego Piotra Ś., na którego sąd nałożył również obowiązek zapłaty lokatorom odszkodowań, nie było na sądowej sali. Co dzisiaj robi szef Fabryki Mieszkań i Ziemi? Czy boi się, że w końcu dosięgnie go sprawiedliwość? Działacze Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów przeprowadzili w tej sprawie własne śledztwo.
– Był przygotowany na to, że będzie siedział. Powiedział mi, że rok to nie wyrok. I się śmiał i czyścił dalej – mówi Jan Mogla z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
– W dniu, w którym zapadł wyrok, zapraszał czytelników w internecie, że mają przyjść zobaczyć jak pięknie wyremontował kamienicę na Garbarach – mówi Anastazja Wieczorek-Molga. I dodaje, że Piotr Ś. właśnie tam pracuje.
– Twierdzi, że jest dozorcą – dodaje Mogla.

Piotra Ś. spotkaliśmy przed wspominaną kamienicą.
– Wyrok nie jest prawomocny, poczekamy na prawomocny. Będzie taki to będziemy rozmawiać. Nic nie zrobiłem. To był wyrok polityczny – twierdzi Piotr Ś. I dodaje. – Nikogo nie zamierzam przepraszać.
Rozrzuceni po mieście mieszkańcy Stolarskiej rzadko wracają w okolice dawnego domu.
– Do dzisiaj jestem znerwicowana i to odczuwam. Tej traumy nikt z nas nie zdejmie – mówi Zdzisława Mazurek, dawna lokatorka kamienicy przy Stolarskiej.
– Oni chcieli nie tylko mieszkań. Niszczyli ludzi psychicznie – mówi Marek Mazurek.
– Dostał dwa lata, odsiedzi rok i na 100 procent będzie dalej działał – mówi Jan Mogla.​